piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 11

Pojawiam się ponownie :3 Powinniście dziękować mojej mamie bo tylko dzięki niej napisałam ten rozdział tak szybko :D Już tłumaczę, jestem przeziębiona i mama zabroniła mi wręcz wychodzić wczoraj z domu i ze złości na nią zaczęłam pisać :) Dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej więc mogę opuścić dom <3 Ale wracając do rozdziału. Fajnie mi się go pisało ale nie dzieje się w nim nic specjalnego ;3 Mimo to chciałabym wam go pokazać, miłego czytania życzę. A jeszcze jedno co do sceny seksu mam ją już napisaną teraz muszę jakoś wkleić ją do akcji :D Komentujcie kochani ! Bardzo mnie to motywuje jak widzicie :D



- To wszystko da się rozplanować. Musimy skoncentrować się na tym co najważniejsze, czyli przygotować Taemina. Kai twoje zadanie jest proste, będziesz kontrolował pogodę i informował nas o jakimkolwiek ochłodzeniu. Zabawa się skończyła, od teraz każda chwila ma znaczenie. - wytłumaczył JinKi następnego dnia. Zaraz po przeczytaniu przepowiedni, skontaktowaliśmy się z nim prosząc o jakąkolwiek pomoc. Ten z troski o swojego chłopaka wsiadł w pierwszy pociąg i wrócił do Seongnam. Musieliśmy działać.
- Jest nas tylko czworo, nie damy rady sami pokonać Kruków a co dopiero Nieśmiertelnego. W zapiskach, które znalazła moja matka, była mowa o armii tych kreatur a musimy zwrócić uwagę na to, że są silniejsze niż kiedyś - powiedział Minho, nerwowo chodząc po pokoju. Nawet Key, czując powagę sytuacji siedział cicho i myślał.
- Przecież jestem jeszcze ja ! Nie pozwolę aby coś stało się Taeminowi ! - oburzył się Jongin, uderzając pięścią o stolik.
- Jesteś tylko człowiekiem, nic nie zdziałasz a tylko rozproszysz uwagę młodego.- podsumował z poważną miną Onew. Nie wiem co byśmy bez niego zrobili, On potrafił wszystko logicznie zaplanować i uspokoić nasze skołatane nerwy.
- Skoro mamy coraz mniej czasu, może powiemy prawdę reszcie szkoły i poprosimy o pomoc ? Oczywiście trzeba by było ewakuować osoby niezainteresowane, aby je chronić. - odezwałem się pierwszy raz od rozpoczęcia rozmowy. Cała czwórka skierowała twarze w moją stronę, rozważając tę propozycję.
- Minne ma rację, skoro ja nie mogę wam pomóc, poproście osoby, które potrafią robić takie tegesy jak wy- poparł mnie Kai na co reszta przytaknęła głowami.
- Dobry pomysł, mogę wykorzystać swoje stanowisko w szkole i ogłosić apel na hali a wtedy wszystko im powiesz.- mruknął JinKi, przyglądając się mi uważnie.- Czy jesteś gotowy aby w końcu się ujawnić ? - zapytał obserwując mą twarz wyczekująco.
- Nie mam innego wyjścia, czasu pozostało nam naprawdę mało i nie ma co zwlekać z decyzją. Według mnie im szybciej, tym lepiej- oznajmiłem pewnie, aż sam siebie nie poznawałem.
- Tak więc, postanowione, lekcje wciąż trwają, więc lecę wszystko załatwić, bądź gotowy za piętnaście minut. Bummie chodź ze mną, musisz mi pomóc.- poprosił i razem ze swoim chłopakiem opuścili pomieszczenie.
- To może ja pójdę sprawdzić tę pogodę..- wymruczał Kai, także wychodząc z pokoju. Wziąłem trzy uspokajające oddechy i spojrzałem na zamyślonego Minho. On po chwili także skupił wzrok na mnie.
- Wszystko będzie dobrze, zachowaj pewność siebie i pamiętaj czego nauczył cię Jonghyun. Nie pozwolę aby coś ci się stało. Kocham cię Taeminie. - powiedział przyciągając mnie do siebie i łącząc nasze usta w pocałunku.
- Ja ciebie też kocham, Minho. Chyba powinniśmy udać się na halę, wszystko musi być dopracowane, nie mogę popełnić żadnego błędu. - wyznałem, po czym chwyciłem go za rękę i opuściliśmy pokój. To zabawne jak ten czas szybko płynie, jeszcze niedawno stałem na dziedzińcu i zastanawiałem się co mnie tu czeka a teraz muszę przemawiać przed całą szkołą, szukając pomocy. Po wejściu do środka zobaczyliśmy jakiś mięśniaków, którzy ustawiali scenę. Jak widać JinKi postanowił iść na całość. Niecałe dziesięć minut później wszystko było już gotowe a kilka klas zajęło wyznaczone miejsca.
- Za pięć minut zaczynamy, skup się. - powiedział Onew, wyłaniając się zza kolumny. Pokiwałem głową, koncentrując swoje myśli oraz energię. Miałem tylko jedną szansę. Po chwili zostałem brutalnie wepchnięty na sam środek drewnianej sceny. Odchrząknąłem i spojrzałem w tłum przede mną.
- Cześć, jestem Lee Taemin i chciałem was poprosić o pomoc. Każdy z was zna zapewne legendę o Nieśmiertelnym i jego armii Kruków oraz o Wybrańcu, który będzie kontrolował wszystkie cztery żywioły a jego zadaniem będzie pokonanie go. Cóż sądziliście pewnie iż nie stanie się to teraz. W tym roku, podczas najchłodniejszego dnia, On się odrodzi i nastanie wojna. Teraz pewnie zastanawiacie się kim jest ów Wybraniec. Podczas mojego pobytu tutaj ujawniły się moje zdolności nad ogniem oraz wiatrem. W późniejszym czasie Ziemia a przyjaciel pomógł mi zapanować nad wodą. Sam nie dam rady pokonać armii Kruków oraz Nieśmiertelnego. Dlatego też zgłaszam się z prośbą do was.- powiedziałem głośno, tak żeby każdy mógł mnie usłyszeć. Byłem z siebie dumny, ponieważ podczas tej długiej wypowiedzi, nie zająknąłem się ani razu. Na sali rozległ się szum rozmów. Chyba nie każdy był przekonany do moich talentów.
- Skąd mamy mieć pewność, że nie kłamiesz ? Udowodnij to.- usłyszałem czyjś głos z tłumu. Przymknąłem powieki i złożyłem dłonie jak do modlitwy. Wiedziałem, że to co chciałem teraz zrobić, wymagać ode mnie będzie, ogromnego pokładu energii, lecz wierzyłem że dam radę. Przywołałem wszystkie cztery żywioły jednocześnie, powodując na sali ogromne poruszenie.
- Taemin !! Nie wszystkie jednocześnie ! - krzyknął Minho, wbiegając na scenę. Nawet na niego nie spojrzałem, byłem pewny tego co robię. Nie mógł mnie teraz powstrzymać, to było zbyt ważne.
- Wiem co robię.- powiedziałem stanowczo. Musiałem skoncentrować się aby utrzymać żywioły jak najdłużej a nawet zwiększyć ich siłę. Jeżeli uwierzą w to, że wygramy staną po naszej stronie a właśnie tego potrzebowaliśmy, sojuszników.
- Taemin starczy ! Zobaczyli co chcieli, teraz możesz przestać ! - krzyknął Choi, szarpiąc mnie za ramię.
- STOP !! - wrzasnąłem a po żywiołach nie było śladu. Wszyscy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami aby po chwili opaść na jedno kolano z pięścią ułożoną na sercu. Zorientowałem się, że ktoś zajął miejsce obok mnie i także oddał pokłon.
- Oto Wybraniec ! Ta szkoła została stworzona żeby w przyszłości pomóc wygrać tę bitwę ! Jesteśmy zobowiązani aby udzielić ci wsparcia.- oznajmił dyrektor, przywódczym tonem na co większość obecnych przytaknęła głowami. Pokłoniłem się przed nimi i zawołałem swoich przyjaciół. Musieliśmy wszystko wyjaśnić, aby nie było zbędnych nieporozumień.
- To jest Kim Kibum, jego talent to panowanie nad ogniem, lecz ukazał się też u niego dar proroctwa. - pokazałem na chłopaka, który z dumnie uniesioną głową wystąpił przed szereg.- Następny jest Choi Minho, złożył mi przysięgę wierności i stał się moim strażnikiem.- Brunet oszczędził sobie wystąpienia i tylko oddał pokłon.- Zrozumiem jeśli ktoś nie będzie chciał brać udziału w wojnie, panie Dyrektorze czy będzie taka możliwość aby odesłać niezainteresowanych do domu ? Nie chcę żeby robili coś przeciwko sobie.- zapytałem mężczyznę, który spojrzał z surowością na tłum przed nami.
- Oczywiście, lecz mam nadzieję iż takich osób będzie niewiele. Nie po to uczyliśmy was wszelkich technik abyście się poddali. To nie jest zabawa, walczymy o przyszłość tego świata. Tak więc, Taeminie czy mógłbyś zacząć udzielać dodatkowych lekcji, chętnym osobom ? - poprosił, przez co zbił mnie z tropu. Przecież ja sam musiałem się jeszcze wiele nauczyć !
- Zrobimy tak, nauczę was tego co sam umiem a wy mnie tego czego jeszcze nie zdążyłem opanować! - oznajmiłem z uśmiechem na twarzy. Cieszyłem się, że udało mi się znaleźć szybko jakieś rozwiązanie. Po chwili na hali rozległy się głośne brawa.- Zaczynamy od jutra ! Jeśli mogę panie Dyrektorze to chciałbym zwolnić wszystkich uczniów z lekcji aby należycie wypoczęli i jutro byli gotowi do ćwiczeń.- oznajmiłem, na co otrzymałem aprobatę mężczyzny. Skłoniłem się i za pomocą wiatru otworzyłem wielkie drzwi, dając im znać iż mogą już iść. Gdy wszyscy już opuścili budynek odetchnąłem z ulgą. Udało mi się! Załatwiłem tę sprawę i mogliśmy kontynuować plan Onew. Przeczesałem włosy palcami z szerokim uśmiechem na twarzy. Po chwili poczułem, że ktoś mnie podnosi i mocno przytula. Tym kimś był Minho, a któż by inny.
- Udało ci się Minne ! Byłeś wspaniały- powiedział brunet całując mnie w czoło.
- Nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, to dopiero początek - powiedziałem poważnie i złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Jestem z ciebie dumny - wymruczał mi w usta.
********
I jak wam się podobało ? Zostawcie komentarze ! :3 Mogę wam zdradzić że w tym opowiadaniu stanie się coś co zatrzyma wasze serca :D A ma to związek z Jonghyunem oraz Minho ^-^ Więcej nie zdradzę ale będzie to wielkie BUM ! :D

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 10

No więc witam was po długiej przerwie. Pisałam ten rozdział kupę czasu i nie jestem z niego zadowolona. Nie miałam okazji aby się porządnie skoncentrować ponieważ zbliża się koniec semestru a co za tym idzie, wystawianie ocen. Przyznaję się iż rozdział jest tragiczny ale kolejny powinien być lepszy :) Akcja nabrała tempa i coś zaczęło się dziać :D Pod koniec rozdziału zadam wam pytanie i liczę na wasze odpowiedzi, a teraz zapraszam :D


Patrzyłem tępo na tę dwójkę i nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony chciałem wybiec z pokoju, lecz z drugiej wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał z nim wszystko wyjaśnić. Zamknąłem za sobą drzwi po czym zbliżyłem się do chłopaków. Brunet podszedł do mnie, objął ramieniem i musnął mój policzek palcem, posyłając mi pełne wsparcia spojrzenie. Spuściłem wzrok na swoje buty, lekko zestresowany zaistniałą sytuacją. Pomyśleć, że jeszcze jakiś miesiąc temu spacerowałbym po ruchliwym Seulu, nie wiedząc nic o Nieśmiertelnym, przepowiedni i całej tej szkole. Wtedy nie poznałbym Minho. Ta myśl uderzyła we mnie niczym młot. Czy gdybym miał wybór aby zmienić swoje przeznaczenie, potrafiłbym zrezygnować z tych ludzi, którzy mnie otaczają ?
- Coś ty taki milczący ? - zapytał Jongin, zbliżając się do mnie. Spojrzałem w jego brązowe oczy i mocno go przytuliłem. Nie chciałem żeby odchodził, tylko on przypominał mi o moim starym życiu. Kochałem go jak brata i za wszelką cenę go chronił.
- Nie zostawiaj mnie. - wyszeptałem, kurczowo trzymając się jego sweterka. Chłopak zarechotał głośno i pocałował mnie w czubek głowy.
- Chyba nie sądzisz, że po tym co usłyszałem zostawię cię samego.- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. Po chwili rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami, przez co zorientowałem się, że Choi opuścił pomieszczenie. - Idź za nim, może w końcu sobie wszystko wyjaśnicie. - dodał i popchnął mnie w kierunku wyjścia. Zdezorientowany pobiegłem przed siebie, mając nadzieję że uda mi się znaleźć bruneta. Kai wiedział o czymś co ukrywał przede mną Choi. Teraz nie mogłem się już wycofać i musiałem go za wszelką cenę odszukać. Przemierzałem kolejne korytarze, nerwowo się rozglądając. Skoro nie było go w szkole, to gdzie się podział ? No jasne ! Polanka. Zerwałem się z miejsca i nie zwracając uwagi na złowrogie spojrzenia uczniów, których stratowałem, biegłem do celu. Bo to on był moim celem. Ujrzałem go skulonego obok jednego z ogromnych drzew. Chciałem do niego podejść, przytulić, lecz moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. W tamtym momencie ważyły chyba z tonę. Wziąłem trzy uspokajające oddechy i ukucnąłem obok niego, obejmując ramieniem.
- Minho co się stało ? - zapytałem przyglądając się jego smutnej twarzy. Nie rozumiałem dlaczego jego nastrój tak szybko się zmienił.
- Wszystko jest okej Minne, nie musisz się martwić. - mruknął próbując odepchnąć mnie od siebie. Chyba nie sądził że tak szybko mu odpuszczę.
- Nie jestem głupi Choi ! Przecież widzę, że coś cię gryzie ! - uniosłem się i aby podkreślić stanowczość swojej wypowiedzi tupnąłem nogą jednocześnie wstając. Dobry Taemin się skończył. - Będę tu stał tak długo, dopóki nie powiesz mi prawdy. Wyczuję kiedy kłamiesz, przez naszą więź. - powiedziałem, wykorzystując jego słowa. Minho spojrzał na mnie zaskoczony, wstał i przyparł mnie do drzewa z zawziętością w oczach.
-Chcesz wiedzieć co się stało? Zakochałem się w pewnym dzieciaku.. bardzo potężnym dzieciaku. Uwielbiam w nim wszystko. Ten delikatny głos, ciepło które od niego bije gdy się do mnie przytula i siłę która w nim drzemie. Jest idealny w każdym calu. Jestem o niego cholernie zazdrosny. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiesz jaka jest najszczęśliwsza chwila w moim życiu ? Moment w którym zasypia w mych ramionach. Wyznał na jednym wdechu i przywarł do moich ust. Nie był to jakiś drapieżny pocałunek,tylko delikatny i pełen uczuć. Zarzuciłem mu ręce za szyję i przyciągnąłem go do siebie bliżej. Nadal do mnie nie docierało to co powiedział. Przez dotyk jego ust w moim brzuchu pojawiło się milion trzepoczących motyli. Zatraciłem się w jego bliskości, nawet nie zauważyłem gdy nasze usta się rozdzieliły a chłopak zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Gdyby nie deszcz stalibyśmy na tej polance jeszcze długi, długi czas. Uwielbiałem deszcz, zawsze sądziłem że oczyszcza ten świat i nadaje mu świeżości. Może to głupie, ale każdy jest dziwny na swój sposób. Taki Minho, czasami potrafi zamknąć się w sobie na tydzień i do nikogo się nie odzywać a niekiedy nie potrafi zamknąć jadaczki i nadrabia czas, który spędził na milczeniu. Wbiegliśmy do małej altanki, która znajdowała się na szkolnym ogrodzie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Przez moment chciałem aby ta chwila trwała wieczni, lecz przypomniałem sobie o swoim przeznaczeniu, psując całą aurę szczęścia.
- Coś się stało ? Jeśli przestraszyłem cię tym wyznaniem to przepraszam - powiedział lekko zdenerwowany i odsunął się ode mnie o krok.
- Nie to nie tak, że nic do ciebie nie czuję. Ja też się w tobie zakochałem. Uwielbiam, gdy jesteś blisko mnie, gdy mnie przytulasz dając poczucie bezpieczeństwa. Tylko, że czeka nas wojna a sam wiesz, że tylko jeden z nas przeżyje - wyznałem nerwowo, bawiąc się palcami i obgryzając dolną wargę. Chłopak delikatnie chwycił mnie za brodę i zmusił abym na niego spojrzał. W jego oczach dostrzegłem troskę, czułość i strach.
- I to będziesz ty. Nie jesteśmy na tej wojnie sami. Będziemy się wspierać i nie pozwolimy aby ten demon wygrał. Miłość przezwycięża wszystko, jest silniejsza od nienawiści.- wytłumaczył ze spokojem. Miał rację, musieliśmy się trzymać razem, ponieważ w pojedynkę nic nie zdziałamy. Może i Nieśmiertelny był potężny ale my mieliśmy coś czego on nigdy nie doświadczył. Miłość. Choi pogłaskał mnie po policzku i przyciągnął do siebie. - Pamiętaj siedzimy w tym wszystkim razem. Nikt nie pozwoli aby stała ci się krzywda. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. - wyszeptał mi do ucha. - Zaczyna coraz mocniej padać, może wracajmy już ? Nie chcę żebyś się przeziębił.- zaproponował, patrząc na deszcz.
- Zostańmy jeszcze chwilkę, lubię gdy pada, działa to na mnie uspokajająco. Nic mi nie będzie.- zapewniłem go, na co przytaknął głową. Przyglądałem się jak bezbarwne krople uderzają o ziemię. Odetchnąłem głęboko, ciesząc się świeżym powietrzem i złapałem Choi za rękę. Odwzajemnił mój uścisk i uśmiechnął się do mnie, odsłaniając idealnie proste oraz białe zęby. Czy ten chłopak, musiał być tak perfekcyjny ? Przecież musiał mieć jakiś słaby punkt. Nikt nie jest idealny. Pociągnąłem Bruneta na zewnątrz i podniosłem głowę w kierunku nieba, ciesząc się chłodnymi kroplami na twarzy.
- Minne będziesz chory..- powiedział śmiertelnie poważnie.
- Minho ! Przestań marudzić i zacznij cieszyć się chwilą ! -mruknąłem nadymając policzki niczym małe dziecko, które nie może dostać ukochanej zabawki od rodziców. Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem i się uśmiechnął. Chyba porzucił maskę opanowanego ochroniarza, ponieważ rzucił się na mnie z bananem na twarzy i zaczął mną kręcić. Wybuchnąłem głośnym śmiechem, widząc jego minę. Ile szczęścia potrafi dać osoba, która odwzajemnia twoje uczucia.
- Zawsze chciałem zrobić jedno.- wyszeptał mi do ucha, gdy w końcu odstawił mnie na ziemię. Spojrzałem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. - To- wyszeptał mi w usta, po czym złączył nasze wargi w delikatnym pocałunku. Kto by pomyślał, że ten opanowany wielkolud ma też romantyczną stronę. W tamtym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jako pierwszy przerwałem pocałunek i wtuliłem się w jego umięśnioną pierś. Czując ciepłe dłonie chłopaka na swoich plecach, zagryzłem dolną wargę aby powstrzymać uśmiech cisnący mi się na usta.
- Chyba powinniśmy już wracać, nie wypada zostawiać Kai'a samego na tak długi czas.- stwierdził przypominając mi o obecności przyjaciela. Powolnym krokiem skierowaliśmy się do pokoju. Z przemoczonych włosów zaczęła mi kapać woda na twarz, powodując irytujące łaskotanie. Po przekroczeniu progu Minho kazał mi zdjąć te przemoczone ubrania, martwiąc się zapewne o mój stan zdrowia. Podszedłem do okna aby rozwiesić ciuchy na kaloryferze, lecz to co zobaczyłem prawie przyprawiło mnie o zawał serca. Odskoczyłem jak oparzony i z szeroko otwartymi oczami, przyglądałem się kreaturze na zewnątrz. Przekrwione oczy stworzenia przeszyły mnie i czułem jakby ktoś próbował wyrwać mi duszę. Upadłem na podłogę wydając z siebie gardłowy krzyk. Ból który pochłonął moje ciało, był tak ogromny, że nie potrafiłem ruszyć chociażby palcem. Czułem jak każda moja komórka w moim wnętrzu płonie. Nie potrafiłem zerwać kontaktu wzrokowego z tą bestią choć bardzo tego chciałem. W tamtym momencie myślałem o śmierci, może ona w końcu zakończyłaby tę katorgę. Na całe szczęście, chwilę później która była dla mnie była wiecznością, przybiegł Minho i za pomocą swojego żywiołu odpędził bestię. Odetchnąłem głęboko ciesząc się, że ból zaczął odchodzić. Mimo moich protestów chłopak podniósł mnie i ułożył w swoim łóżku.
- Muszę ci coś powiedzieć. - wyszeptałem, łapiąc go za nadgarstek - pewnie uznasz że zwariowałem ale wysłuchaj mnie do końca. Jakiś czas temu spotkałem kogoś na dachu, ma na imię Jonghyun i kiedyś kontrolował wodę...- przerwałem aby zaczerpnąć powietrza i pozwolić mu przyswoić informacje.
- Nie rozumiem, kontrolował ? - zapytał marszcząc czoło.
- Pięćdziesiąt lat temu został wypalony przez swój żywioł. Teraz jako duch spędza czas w tej szkole, ponieważ nie może iść dalej. Obiecał mi, że pomoże mi opanować wodę. Dlaczego widzę go tylko ja ? - zapytałem drżącym głosem. Brunet usiadł na łóżku i spojrzał na mnie uspokajająco.
- Jesteś Wybrańcem, w przepowiedni była mowa o dodatkowych talentach, może to jest twój dar ? Kto wie, niezbadane są wyroki przeznaczenia.- pogłaskał mnie po głowie, uśmiechając się delikatnie. - Powiedz mi gdy będziesz do niego szedł, pójdę wtedy z tobą. - oznajmił na co tylko przytaknąłem. Wolałem mieć go teraz blisko siebie, kto wie co może się wydarzyć. Skoro te ptaszyska zwiększyły swą siłę to oznacza, że moc nieśmiertelnego rośnie.
- A co tu tak cicho ?! Bardzo podoba mi się ta szkoła, jakie wy tu macie dziewczyny ! Już zdobyłem dwa numery a dopiero zaczynam się rozkręcać ! - do pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Kai. Razem z Minho spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni. Chłopak w podskokach podszedł do nas i umieścił swój kościsty tyłek pomiędzy nas. Podniosłem się do pozycji siedzącej i klepnąłem go w ramię.
- To nie jest czas na twoje podrywy - mruknąłem, spoglądając bezradnie na Choi. Miałem nadzieję, że chociaż on pomoże mi przemówić temu bezmózgiemu podrywaczowi do rozumu.
- CHŁOPAKI ! MAMY POWAŻNY PROBLEM !!! - krzyknął Key, wpadając do pomieszczenia niczym tornado. Wymachiwał jakimś kawałkiem kartki, cały czerwony na twarzy.
- Co się stało Bummie ? - zapytałem zmęczony obecnością tylu osób w pomieszczeniu. Najchętniej schowałbym się pod kołdrą i przeczekał całe to zamieszanie, które ma miejsce w moim życiu.
- Napisałem dzisiaj coś, wygląda mi na wiadomość lub jakąś przepowiednię. No sam zobacz. - oznajmił zdenerwowany, podając kartkę Brunetowi.
" Mroźne dni nadchodzą,
On jest już wystarczająco silny aby walczyć, lecz czeka.
Chce aby Wybraniec nabrał mocy, aby był godnym przeciwnikiem.
Jest pewny wygranej. Tym razem nie przegra. "
- No to jesteśmy w dupie - mruknąłem, zakrywając sobie twarz poduszką.

~♥~
No więc jest :D Podobało się ? Zostaw komentarz ! ♥
A teraz pytanie dla was, czy w którymś rozdziale chcecie scenę erotyczną ? Ja jestem skłonna ją napisać lecz czekam tylko na wasze odpowiedzi :) Przepraszam za brak przecinków ale klawiatura mi się psuje i niektóre klawisze po prostu nie działają.. Jeszcze raz zapraszam do komentowania ♥