czwartek, 1 lutego 2018

Halo

Witam serdecznie. 
To takie dziwne po tylu latach, włączyć swojego bloga i przeczytać to co kiedyś tworzyłam tak zawzięcie.. Po tylu latach przerwy od pisania mam taką ochotę powrócić. Wtedy, gdy dla was pisałam zawsze podczas zasypiania w głowie powstawały mi nowe pomysły, nowe dialogi i nowe sytuacje które mogłabym dla was opisać, ale z czasem to wszystko zaczęło się we mnie wypalać i w mojej głowie nastała pustka. Nie potrafiłam stworzyć zdania które mnie samą by usatysfakcjonowało dlatego przestałam pisać i zniknęłam. Nie mam bladego pojęcia czy ktokolwiek jeszcze pamięta o tym blogu przecież minęło już tyle czasu.. Ale ja miałam ochotę spróbować a może to jest mój pierwszy krok do wielkiego powrotu ? Podczas czytania moich starych opowiadań aż łza mi się oku zakręciła, pamiętam każda godzinę lekcyjną, którą przeznaczyłam na pisanie tych opowiadań. Ostatnimi czasy ponownie zaczęły wracać do mnie pomysły na opowiadania i chociaż jeszcze nic nowego nie stworzyłam to czuję po sobie, że tym razem wytrwam,tym razem chciałabym stworzyć bloga który zainteresuje wiele osób. Tym razem będzie łatwiej, ponieważ skończyłam szkołę i pracuję nie muszę się uczyć i mogłabym skupić się na tworzeniu nowych opowiadań ale czy ktokolwiek chciałby to czytać ? 

Przesyłam całuski 
Wasza HaKi Han 

środa, 30 września 2015

Wild Teens #2

Siemaneczko wszystkim ^^
Przybywam do was z kolejną częścią Wild Teens !
Jak na mnie, to uwinęłam się z tym całkiem sprawnie :)
Wiem, że rozdziały nie są za długie ale taki jest mój plan, z czasem tekst będzie bardziej okazały, macie na to moje słowo !
Dziękuję za komentarze które zostawiliście pod ostatnim postem, bardzo mnie zmotywowały do pisania gdy miałam gorszy moment ^^
Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania !

Przyjaciele od zawsze byli moją podporą. Wspieraliśmy się na każdym możliwym kroku, lecz też bywały chwile, podczas których kłóciliśmy się i mieliśmy wzajemnie dość. Tak jak wtedy, gdy Suga marudził na wszystko i wszystkich. Niestety granice cierpliwości Jina zostały przekroczone i tak od słowa do słowa, rozpoczęła się bójka. Musieliśmy pozamykać ich w oddzielnych pomieszczeniach bo by się pozabijali. Znaczy to Suga uszkodziłby Jina, bo ten jako człowiek miał najmniejsze szanse na wygraną, Na szczęście poszli po rozum do głowy i koniec końców doszli do porozumienia, wzajemnie się przepraszając.
 Aktualnie znajdowaliśmy się w mieszkaniu Siwona, zawzięcie rozmyślając nad tym co teraz robić. Jedno było pewne, musieliśmy go znaleźć, ale pozostawała jeszcze jedna bardzo ważna kwestia do ustalenia. Jak tego dokonać. Wiedzieliśmy bardzo niewiele, w sumie to prawie nic. Mieliśmy tylko przypuszczenia, których nie potrafiliśmy racjonalnie wyjaśnić.
- To bez sensu - mruknął rozdrażniony Suga - nawet nie wiemy kto go porwał.- dokończył zmieniając pozycję na fotelu.
- Ta postać miała dwa rzędy kłów i niebieskie oczy.- powiedział cicho Jin, przyciskając się do mojego boku. Wywróciłem oczami i westchnąłem głośno.
- Nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie poddam się. Stwór, który porwał Siwona na pewno nie należy całkowicie do naszego gatunku. My nie posiadamy niebieskich oczu. Potrzebujemy jakiegoś źródła informacji.. - urwałem zastanawiając się skąd posiąść informacje o stworzeniach nadprzyrodzonych.
- Szkoda tylko, że jedyna osoba która mogłaby nam pomóc została porwana.- Prychnął od niechcenia NamJoon.
- Nie bądź sarkastyczny. Próbujemy coś wymyślić, a ty nie pomagasz. Dla każdego z nas, ta sytuacja jest trudna, więc zachowuj się. - powiedziałem stanowczo, marszcząc brwi. NamJoon należał do grupy osób, które były obecne tylko ciałem, lecz myślami podróżował gdzieś daleko. Rzadko się odzywał, a gdy już to robił zachowywał się tak jak teraz. Potrafił otworzyć się tylko przy Taeminie, który aktualnie był niedysponowany.
- Od czego zaczniemy ? - odezwał się J-Hope, pierwszy raz od kiedy się tu zebraliśmy.
- Teraz rozejdziemy się do domów, jutro szkoła, nie możemy olewać jednego kosztem drugiego. Każdy z nas na spokojnie poszuka jakiś cennych informacji i spotkamy się tu jutro o tej samej godzinie, dobrze ? - zaproponowałem spoglądając na nich wszystkich. Byli zagubieni i zdezorientowani, ale pokiwali głowami i w ciszy się rozeszli. Został tylko Jin, który wpatrywał się w jeden punkt na ścianie.- A ty nie idziesz ? - zapytałem, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak spojrzał na mnie smutno i pokiwał przecząco głową.
- Chciałbym tu dzisiaj zostać.. może będę miał jakąś wizję dotyczącą Siwona. Sam jeszcze za dobrze, nie rozumiem jak to wszystko działa, ale mam przeczucie, że gdy tu zostanę coś przyjdzie mi do głowy.- powiedział, obejmując kolana ramionami. Jin był bardzo strachliwym człowiekiem, a sytuacje, które miały miejsce w ostatnim czasie, wcale nie poprawiały jego kondycji psychicznej. Nie mogłem pozwolić, aby mój przyjaciel siedział tu sam w nocy.
- Nie zostaniesz tu. Nie wiadomo czy to stworzenie nie będzie chciało wrócić..- powiedziałem, siadając obok niego.
- Jimin.. powiedz mi kiedy staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi ? - zapytał, opierając głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia.
- W pierwszej klasie, gdy wylałem zupę na chłopaka, który cię dręczył. - odpowiedziałem szybko nadal się uśmiechając.
- Tak, miałem wtedy przeczucie, że będziemy sobie bliscy.. Nigdy nie zapomnę widoku zielonej zupy na głowie Heedo. - zaśmiał się cicho.
- Ja nie zapomnę widoku, twoich ogromnych czerwonych okularów.- parsknąłem za co dostałem kuksańca w bok.
- Musiałem je wtedy nosić ! - zawołał a ja pokręciłem głową z niedowierzaniem.- To zostaniesz ze mną ? - zapytał przestając się uśmiechać.
- Oczywiście, od czego ma się przyjaciół ? Ja zajmuję kanapę ! - rzuciłem szybko rozkładając się wygodnie. Jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić sytuacji w której zasypiam na łóżku Siwona i chyba Jin uważał tak samo, ponieważ zaczął przysuwać do siebie dwa fotele.
- Mógłbyś się zamienić w wilczka i spać przy drzwiach..- mruknął z uśmiechem.
- Czy ja wyglądam na psa ?! - oburzyłem się, ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

Noc przebiegła nam w miarę spokojnie, pomijając kilka sytuacji w których Jin pod wpływem jakiś dziwnych bodźców zaczął lunatykować i wypowiadać pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa.
Pomimo to, rano gdy się obudził wręcz tryskał energią, czego nie można powiedzieć o mnie. Kanapa, którą sobie zaklepałem okazała się być strasznie niewygodna, miałem nawet ochotę pójścia na górę, lecz szybko zgasiłem ten pomysł. Niestety przeczucie mojego przyjaciela zawiodło, co oznacza że nadal tkwiliśmy w miejscu. Miałem nadzieję, że chociaż pozostali przyłożyli się do tego zadania.
Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy podczas przerwy obiadowej podszedł do mnie ten nowy uczeń, który o ile dobrze pamiętam zwał się Taehyung. Zobaczył moją listę rzeczy do zrobienia a jego uwagę przykuł ostatni punkt. " stworzenia nadprzyrodzone"
Zaprowadził mnie do biblioteki i zaczął z prędkością światła przeszukiwać regały.
- Ostatnio widziałem gdzieś książkę, która mogłaby ci się przydać..- mamrotał a ja stałem oparty o jedną z szafek.
- Jesteś nowy w tej szkole, a już spenetrowałeś pół biblioteki, do której ja nie zajrzałem ani razu od czasu rozpoczęcia tu edukacji, czy to normalne ? - zapytałem, krzyżując ręce na piersi. Chłopak chcąc na mnie spojrzeć uderzył głową o jedną z półek, przez co  książki z góry zachwiały się i gdyby nie moja szybka interwencja zostałby przygnieciony przez kilka tomów encyklopedii.
- Niezły refleks wilczku - zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu. Zszokowany patrzyłem na niego, nie wiedząc co powiedzieć.
-S-słucham ? - wyjąkałem.
- No przecież jesteś kapitanem szkolnej drużyny koszykówki, prawda ? - zapytał z uniesionymi brwiami, a ze mnie zeszło całe powietrze. - Tu masz tę książkę, mam nadzieję że się przyda. Muszę już lecieć, do zobaczenia ! - krzyknął na odchodne i zniknął mi z pola widzenia. Gdy już odzyskałem panowanie nad nogami, ignorując dzwonek na lekcje, zaszyłem się na samym końcu biblioteki otworzyłem książkę. Czekała mnie całkiem spora lektura.


Przeczytane ? :)
ZOSTAW KOMENTARZ ♥

sobota, 5 września 2015

Wild Teens #1

Witam was wszystkich.
Jeśli ktokolwiek tu jeszcze zagląda. Chciałabym wam przedstawić nowe opowiadanie, mojego autorstwa. Mam nadzieję, że wam się spodoba i proszę o komentarze z opinią, ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne a chciałabym wiedzieć czy mam kontynuować to opowiadanie :)
A teraz zapraszam do czytania :



Spacerowałem ze swoim przyjacielem po jednej z Seoulskich ulic, całkowicie ignorując jego bełkotanie na temat cudownej dziewczyny którą niedawno poznał. Może wykazałbym chociaż cień zainteresowania, gdyby nie to że co tydzień poznawał kolejną i o dziwo jeszcze lepszą od poprzedniej dziewczynę która podbiła jego serce i na pewno będzie tą jedyną. Tak.. nowa chwilowa miłość Jin'a była, o ile się nie mylę numerem 24, na jego liście. Oczywiście on nie wiedział iż ja skrupulatnie liczę każdą jego wybrankę życia. Prawdę mówiąc Jin nigdy się nie zakochał, doznawał tylko chwilowego uniesienia miłosnego, ale niestety nie potrafił pozostać trwały w swoich uczuciach.
-Jimin, widzisz tego chłopaka ? - podniosłem wzrok, na osobę wskazywaną przez Jin'a mrużąc lekko oczy.
- Nie pokazuj palcem - warknąłem i uderzyłem go w rękę marszcząc brwi. Mój przyjaciel tylko się zaśmiał i usiadł na ławce.
- Jego rodzina przeprowadziła się tu tydzień temu z Nowego Jorku, kupili ten opuszczony dom obok mojego  - Jin wyciągnął telefon, zapewne oczekując jakiejś wiadomości od swojej dziewczyny.
- Tę nawiedzoną ruderę ? - zapytałem, chyba zbyt głośno bo parę starszych osób gniewnie na mnie spojrzało.
-Tak, znaczy wyremontowali ją i nie wygląda już tak źle jak wcześniej- odpowiedział szybko i schował telefon lekko zawiedziony. Czyżby Jin naprawdę się zakochał ?
- Jestem ciekawy dlaczego wybrali akurat ten dom.. zazwyczaj tylko osoby takie jak my spędzały tam czas.. - mruknąłem. Spojrzałem jeszcze raz na nowego chłopaka i podrapałem się po głowie. - Jin.. wiesz, że to już niedługo, prawda ? - mój przyjaciel tylko pokiwał głową i ruszyliśmy w głąb miasta prosto do domu mojego szefa.
Cho Siwon należał do osób bardzo skrytych, odzywał się tylko wtedy gdy czuł taką potrzebę i ukrywał bardzo ważną tajemnicę, przy której większość ludzi narobiłaby w spodnie. W przeszłości, kogoś takiego jak on nazywano druidami, lecz w naszych czasach wolimy określenie pasjonata. O czym mówię ? Seoul tylko na pozór wydawał się zwykłym, spokojnym miastem. Mieszkały tu przeróżne istoty, o których słyszeliście tylko w bajkach lub legendach. Siwon kiedyś powiedział mi że na tej części miasta krzyżują się ogromne pokłady magii nadprzyrodzonej, które przyciąga do tego miejsca wiele stworzeń. Na porządku dziennym były tu tajemnicze zniknięcia i morderstwa, lecz ludzie oskarżali o to tajemniczego masowego terrorystę, który tym razem obrał sobie na cel spokojną stolicę Korei Południowej. Żałosne, ale każdy wierzy w to co chce wierzyć. Gdyby nie to, że sam należałem do grupy mitycznych stworzeń, zapewne wyśmiałbym osobę która próbowałaby mnie w to wtajemniczyć.
- Nie ma go..- podniosłem głowę, wyrwany z zamyślenia. Jin stał przy drzwiach Siwona i czekał aż ktoś mu otworzy, na co się nie zapowiadało.
- Ktoś jest na górze i na pewno nie jest to Siwon.. - mruknąłem wpatrując się w postać na piętrze. - Jin, zostań na zewnątrz ja to sprawdzę. - powiedziałem stanowczo i powoli ruszyłem w kierunku drzwi.
- Bohater od siedmiu boleści..- usłyszałem za sobą i cicho prychnąłem pod nosem. Otworzyłem bezszelestnie drzwi  i wsunąłem się do środka, próbując wyłapać jakiś nieznany mi zapach. Im bliżej znajdowałem się schodów tym, trop był silniejszy. Zacisnąłem pięści i wbiegłem po schodach, zastając tylko puste pomieszczenie. Warknąłem, uderzając pięścią o ścianę i wyjrzałem za okno gdzie stał sparaliżowany strachem Jin.
- Widziałeś kto to był ? - zapytałem skacząc z okna i lądując przed nim z gracją. Chłopak pokiwał tylko głową i upadłby na ziemię, gdyby nie mój refleks. Rozejrzałem się dookoła i szybko wniosłem nieprzytomnego przyjaciela do mieszkania Siwona. Wszystko w mieszkaniu, leżało na właściwym miejscu więc na pewno intruz nie był złodziejem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Sugi. Ten jako jedyny, zawsze odbierał telefon, nie ważne o jakiej porze by dzwonił.
- Co jest Jimin ? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Mamy problem, zbierz wszystkich i za piętnaście minut widzimy się w mieszkaniu Siwona.- powiedziałem bez zbędnych słów. Wiedziałem, że Suga zrozumie,  powagę sytuacji i postara się ściągnąć jak najszybciej wszystkich na miejsce spotkania.
- JungKook poszedł coś przekąsić, stawimy się najszybciej jak to będzie możliwe.- odpowiedział i zakończył połączenie. Zaśmiałem się cicho na samo określenie "przekąski". Kook był wampirem i ostatnio przechodził gorszy okres w swoim życiu, Ludzie mogliby to nazwać burzą hormonów, co wcale nie mija się z prawdą. Młode wampiry często poddają się emocjom, przez co rodzą się konflikty i bójki. Nie zapomnę sytuacji, gdzie nie dalej niż trzy dni temu Kook rzucił się na mnie tylko dlatego, że usiadłem na jego miejscu i rozlałem na nie trochę soku. Nie miałem mu tego za złe, ponieważ moje rany bardzo szybko się zagoiły w przeciwieństwie do niego. Aby leczenie u wampira się rozpoczęło, musi on dostarczyć organizmowi odpowiedniej dawki ludzkiej krwi.
- Co ja tu robię ? - wyjąkał Jin, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Zemdlałeś tchórzu.- mruknąłem siadając na krześle przed nim i posyłając mu kpiący uśmiech. Chłopak zmierzył mnie wrogim spojrzeniem i objął kolana ramionami.
- O przepraszam, że jestem tylko nędznym człowiekiem z głupimi wizjami, które i tak do niczego nam się nie przydają a tylko niszczą moje samopoczucie, panie wilkołaku. - warknął, na co ja wybuchnąłem śmiechem. Jin natomiast, był medium chociaż jego zdolności nie były jeszcze wystarczająco rozwinięte i nie potrafił nad nimi panować, czy doszukiwać się w nich tego czego potrzebował. - gdzie jest Siwon ? - zapytał zagryzając wargę.
- Też chciałbym to wiedzieć. Podczas twojej chwilowej słabości, zadzwoniłem po resztę. Przybędą tu najszybciej jak będą mogli. - oznajmiłem.
- To nie była chwilowa słabość. Gdybyś zobaczył co wyskoczyło przez okno chwilę przed tym jak ty wszedłeś do pomieszczenia, też byś zemdlał.. To było straszne.. Miało dwa rzędy kłów i szpony dłuższe od tych twoich.. i te oczy, one nie były ani czerwone ani złote.. tylko czarne jak noc. Jimin, co to za stworzenie ? - spojrzał na mnie przerażony a ja zacisnąłem zęby.
- Czymkolwiek to jest, porwał Siwona i zapłaci za to, prędzej czy później.- warknąłem

sobota, 22 sierpnia 2015

Onew x Taemin

Takie krótkie coś, stworzone pod wpływem chwili. Dłuższe opowiadania dodam, gdy tylko je skończę. Wiem, że to nie jest blog o tej tematyce ale chciałabym was poinformować również iż niedługo zostanie utworzony kolejny blog mojego autorstwa o tematyce Harry Potter x Draco Malfoy znany jako Drrary :3 Mam nadzieję, że ktoś się zainteresuje ale na razie zapraszam was na krótkiego One-shota  ^^ 

Chłodny powiew wiatru, musnął moją twarz gdy spacerowałem po parku. Był to mój ostatni dzień w Seulu, przyjechałem tutaj tylko na miesiąc a tak wiele się zmieniło. Poznałem wielu serdecznych i przyjaznych ludzi, lecz najważniejszy był Onew. Już pierwszego dnia zagubiłem się w tym wielkim mieście a on, zwykły przechodzień pomógł mi odnaleźć drogę do domu mojej ciotki. Od tamtego momentu utrzymywaliśmy stały kontakt, stał się moim bliskim przyjacielem a w późniejszym czasie chłopakiem. Może to głupie, że w tak krótkim czasie zakochałem się w całkowicie obcym mi człowieku, ale czasami tak już jest. Nie mamy wpływu na swoje uczucia i emocje. Bolała mnie myśl iż już jutro to wszystko się skończy. Będę zmuszony zostawić wszystko tutaj i wrócić do rodzinnego domu. Nie mogłem znieść myśli, że nie zobaczę go już nigdy więcej, że jutro na lotnisku cała ta bańka mydlana po prostu pęknie i wróci szara rzeczywistość. Przetarłem rękawem, twarz mokrą od łez i usiadłem na najbliższej ławce, przypatrując się szczęśliwym ludziom, którzy mnie mijali. Wyjąłem telefon z kieszeni i odblokowałem go, patrząc tępo w jego wyświetlacz. Na tapecie miałem ustawione zdjęcie przedstawiające mnie i Onew. Kilka słonych kropel spadło na wyświetlacz, przez co zrozumiałem iż znowu płaczę. Musiałem się pozbierać i bez oznak słabości wyjechać. 

-  Taemin ? - usłyszałem czyjś niepewny głos i odruchowo podniosłem głowę w kierunku jego źródła. Zza drzew wyłonił się zmartwiony JinKi. Szybko przetarłem oczy dłońmi, tak aby nie wiedział że płakałem. Zajął miejsce obok mnie i objął opiekuńczo ramieniem. 
- Wiem, że płakałeś. - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. 
Dlaczego on musiał być taki troskliwy i kochany ? Może gdyby było inaczej potrafiłbym odejść bez żadnych wyrzutów sumienia. 
- Co będzie z nami jak wyjadę ? - zapytałem łamiącym się głosem, próbując powstrzymać łzy. Chłopak przytulił mnie mocniej do siebie, próbując uspokoić moje skołatane nerwy.
Onew wziął głęboki oddech i usiadł tak, abym mógł na niego bez problemu spojrzeć. 
- Jadę z tobą.- powiedział spokojnie. Mógłbym przysiąc, że moje serce w tamtym momencie przestało na chwilę bić. On chyba nie mówił poważnie, przecież miał tu rodzinę, pracę. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy i próbowałem zrozumieć jego decyzję. 
- I zostawisz wszystko nad czym pracowałeś tyle czasu ? A co z pracą i rodziną ? Nie możesz od tak wszystkiego rzucić i wyjechać do całkowicie innego kraju.- odparłem czując jak mój głos stał się na nowo stanowczy i pewny. Wziąłem głęboki oddech i złapałem go za rękę.- Nie możesz porzucać swojego życia ze względu na mnie.- wyjaśniłem. 
- Taeminie posłuchaj mnie teraz uważnie, nie ma granic i ograniczeń jeśli chodzi o miłość. Pracę mogę zmienić a rodzina zrozumie, zawsze mogę ich odwiedzić. Jestem pewny jednego, że chcę z tobą spędzić każdą wolną chwilę.- wyznał łapiąc mnie za podbródek i przybliżając do swojej twarzy.- Bo cię kocham. A mój dom jest tam, gdzie jesteś ty.- dodał i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. 
- Ja ciebie też kocham JinKi.- powiedziałem z uśmiechem na twarzy. 

Przeczytane ? Skomentuj ♥ 

sobota, 28 marca 2015

Przemówienie

Cześć wszystkim ! (jeśli ktokolwiek tu jeszcze zagląda)
Wiem, że nie było mnie tu, przez całkiem spory odcinek czasu, ale mogę się usprawiedliwić tylko tym iż mam pełne ręce roboty. Wena jest ponieważ ja ciągle piszę, po prostu nie chcę żebyście czekali za kolejnymi rozdziałami nowego opowiadania, tak więc chcę napisać je z dużym wyprzedzeniem. Hmm.. mam dwa zaczęte opowiadania, lecz to jeszcze nie pora na mój comeback.. ale mogę wam tylko zdradzić,że jedno opowiadanie jest dość nietypowe, ale mam nadzieję że gdy już je opublikuje to przypadnie wam do gustu. Kolejnym powodem mojej nieobecności jest matura która zbliża się wielkimi krokami, mam mały (duży) problem z matematyką dlatego muszę się skoncentrować na nadrabianiu materiału, przez ten czas zdałam prawo jazdy co również zajmowało mi dużo czasu i przeprowadziłam się do innego miasta, trochę się uzbierało, dlatego mam nadzieję że jakoś mi wybaczycie. Postaram się wrócić jak najszybciej !

I miałabym małą prośbę, czy moglibyście zostawić komentarz pod tym postem ?
Chciałabym wiedzieć czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda..
Dziękuję wam za wszystko i do zobaczenia ! ♥

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 15 (+18)

Dawno się nie widzieliśmy prawda ? Wiem.. pewnie jesteście na mnie mega ultra wściekli !
Zaczęła się era masowego poprawiania ocen i powiem wam szczerze, że nie wyrabiam. Tak więc w końcu udało mi się spiąć pośladki i napisać ostatni rozdział tego opowiadania :) W najbliższym czasie powinien pojawić się również Epilog i z czasem zacznę nowe opowiadanie. Lubię pisać chociaż może mi to nie wychodzi, lecz muszę dać upust swojej "twórczości".
Zapraszam was do czytania ^^


Pierwszą rzeczą jaką sobie uświadomiłem po odzyskaniu przytomności, był chłód satynowej pościeli na moim ciele, co znaczyło że leżę w szpitalnym łóżku zupełnie nagi.
Kolejną rzeczą było przemożne przeczucie, że najlepiej zrobię nie otwierając oczu i oddychając głęboko. Innymi słowy musiałem udawać, że wciąż śpię. Zachowując maksymalny bezruch, starałem się ocenić stan swojego ciała.
Uruchamiając wszystkie zmysły (oczywiście z wyjątkiem wzroku) poczułem obecność powietrza, wody, ognia i ziemi. Żywiołom brakowało wyrazistości, jakby nie były w pełni wykształcone ale i tak koiły i wzmacniały moje obolałe ciało. Oprócz tego wzbudzały we mnie okropną obawę o przyjaciół. Czy nic im się nie stało ? Jak się czują ?
Obok siebie usłyszałem dźwięk odsuwanego krzesła, przez co mimowolnie się wzdrygnąłem.
- Poruszył się. Niedługo powinien odzyskać przytomność.- powiedziała pielęgniarka, którą słyszałem jakby stała w nogach mojego łóżka. Byłem ciekaw kto jest jeszcze w tym pomieszczeniu, gdzie są moi przyjaciele?
- Czy ma jakieś większe obrażenia ?- usłyszałem obok siebie tak dobrze znany mi głęboki i aksamitny głos.
- Jest poobijany i wycieńczony. Za kilka dni powinien wrócić do pełni sił.- odpowiedziała i opuściła pomieszczenie, uderzając głośno pielęgniarskimi butami o podłogę.
- Nie martw się, piguła powiedziała że wszystko będzie z nim dobrze.- pocieszył do Jonghyun na co Choi prychnął.
- Wiem, że wszystko z nim dobrze, jestem na siebie wściekły ponieważ nie zapewniłem mu bezpieczeństwa gdy tego potrzebował ! Jestem jego strażnikiem a zawaliłem.- huknął, łapiąc mnie za dłoń. Tak dobrze było czuć jego delikatny dotyk i ciepło, które od niego biło.
- Nic więcej nie mogłeś zrobić ! Nie żyłeś ! Kiedy to w końcu dotrze do twojej żabiej, głupiej głowy ?- uniósł się Jonghyun, próbując przekonać Bruneta co do swoich słów.
- On nie jest głupi, po prostu chce wziąć całą winę na siebie.- wymamrotałem, otwierając powoli oczy. Ich spojrzenia od razu skierowały się na mnie, kończąc tym samym tę bezsensowną dyskusję.
- Jak się czujesz ?- zapytał troskliwie Minho, patrząc mi prosto w oczy. Posłałem mu delikatny uśmiech, chcąc choć trochę rozładować napięcie panujące w pomieszczeniu.
- Jakby przebiegło po mnie stado mamutów, ale się trzymam.- odpowiedziałem, ściskając delikatnie jego dłoń. Uśmiechnął się do mnie lekko, lecz w jego oczach nadal mogłem dostrzec poczucie winy.- A teraz wytłumaczcie mi jak to się stało, że żyjesz ?- zapytałem łamiącym się głosem. Jonghyun usiadł na brzegu łóżka i odchrząknął dając nam znać, iż to on odpowie na moje pytanie.
- Zaraz po tym jak straciłeś przytomność, zabraliśmy was do skrzydła szpitalnego. Onew i Key zajęli się opatrywaniem ran uczniów a Ja siedziałem tutaj. Niecałą godzinę później Choi otworzył oczy, wstał dobie od tak po prostu i usiadł obok ciebie. Skontaktowałem się z Onew a on poszperał trochę w książkach i znalazł odpowiedź. Minho ma dar niezniszczalnej powłoki.- rzekł chłopak z dumą.
- On wiedział..- wyszeptałem nie zdając sobie do końca sprawy, że wypowiedziałem te słowa na głos.
Moi towarzysze spojrzeli na mnie, nie rozumiejąc o co mi chodzi.
Zaczerpnąłem więcej powietrza, przygotowując się do opowiedzenia krótkiej historii.
- Rozmawiałem z dziadkiem Jonghyuna. Podziękował mi za podarowanie ci drugiej szansy i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Teraz wiem, że chodziło mu o twój dar, Boże jak się cieszę ! - zaśmiałem się i przytuliłem do piersi Bruneta.
Atmosfera w pomieszczeniu z każdą chwilą stawała się coraz lżejsza i weselsza. Dużo rozmawialiśmy i z czasem mogłem zarejestrować, iż moje siły wracają a żywioły stają się wyraźniejsze.
Pod wieczór Minho udało się przekonać pigułę (jak często nazywał ją Jjong) aby pozwoliła mi wrócić do pokoju. Oczywiście nie obyło się bez charyzmatycznego uśmiechu i proszących oczu smutnego psiaka.
Kobieta po pewnym czasie pękła i kazała nam zmykać ze skrzydła szpitalnego. Z ogromnym uśmiechem na twarzy, rzuciłem się na łóżko Bruneta i wtuliłem się w jego miękką poduszkę. Przez zapach, który otulał moje ciało czułem się jak w domu, gdzie znajdowało się całe moje życie. A był nim Minho.
Położył się obok mnie i przyciągnął do swojej piersi, całując w czoło. Tęskniłem za jego umięśnionymi ramionami, którymi obejmował moje kruche ciało i zapewniał mi bezpieczeństwo.
- Bałem się, że cię stracę.- wymruczałem w jego pierś.
- Teraz się już mnie nie pozbędziesz.- odparł wesoło i pogłaskał po plecach. Zachichotałem i spojrzałem mu prosto w oczy. Dostrzegłem w nich bezgraniczną miłość i zaufanie.
- To dobrze, nie chcę żebyś odchodził.- powiedziałem pewnie i chwyciłem jego dużą, ciepłą dłoń.- ponieważ jesteś mój.- dokończyłem i pocałowałem go niepewnie. Brunet położył mnie na swojej klatce piersiowej i pogłębił czułość wkładając język do moich ust. Minho ogarnęło pożądanie, widziałem to w jego oczach. Westchnąłem czując na wargach powolny, słodki pocałunek. Jego dłoń wślizgnęła się pod moją bluzkę. Dotknięcie było gorące, miałem wrażenie, że przez moje ciało przechodzi prąd, kiedy muskał moją skórę przy kręgosłupie. Jęknąłem czując na brzuchu jego rosnącą erekcję. Zadrżałem spragniony więcej. Przez dłuższą chwilę w pokoju słychać było nasze oddechy, kiedy delikatnie poznawaliśmy swoje ciała.
Ściągnął moją luźną, białą koszulkę i rzucił na podłogę. W ślad za nią poszły spodnie od dresu. Położyłem się na łóżku i rozsunąłem uda, chcąc aby to teraz On był na górze. Jego członek okryty cienką warstwą spodenek, otarł się o wewnętrzną stronę mych ud.
- Zobacz co mi zrobiłeś.- wziął moją rękę i położył na swoim penisie. Nie byłem w stanie udawać nieśmiałości. Pogładziłem twardego od jakiegoś czasu członka i uśmiechnąłem się pod nosem. Ledwie byłem w stanie objąć go palcami, taki był nabrzmiały. Kiedy zamknąłem dłoń na jego główce, zmieniłem pozycję i pocałowałem brzuch Minho. Chłopak zajęczał, gdy przesunąłem językiem po wrażliwej skórze na biodrach. Otoczył mnie ramionami, zmuszając do zmiany pozycji i chwycił się łóżka po obu stronach. W oczach dostrzegłem przebłysk dzikości. Brunet jednym zwinnym ruchem zsunął ze mnie bokserki. Silnym pchnięciem wszedł we mnie aż po nasadę. Wbiłem paznokcie w jego ramiona, kiedy zaczął poruszać się pomiędzy moimi nogami w szybkim, namiętnym rytmie.
- Boże.. Minho..- chwilę później szczytowałem razem ze swoim ukochanym. Otworzyłem z trudem oczy. Moje ciało trzęsło się po niesamowitym orgazmie.- To było.. niesamowite.- wymamrotałem, obejmując go ramionami, żeby przytulić się mocniej.
- To ty jesteś niesamowity.- wyszeptał Choi, całując mnie po szyi.- Mógłbym spędzić w łóżku z tobą całe życie a i tak pozostałbym nienasycony. Kocham cię.- powiedział muskając dłonią mój policzek.
- Ja ciebie też kocham Minho.. Cieszę się, że nasze drogi się połączyły i mogę być tu teraz z tobą.- odpowiedziałem, dotykając delikatnie jego klatki piersiowej. Chłopak zadrżał pod moim dotykiem.
- Jeśli zaraz nie przestaniesz, nie wyjdziesz z tego łóżka do rana.- zagroził unosząc kąciki ust ku górze. Posłałem mu promienny uśmiech i zamknąłem oczy chcąc się zdrzemnąć chociaż na chwilkę.
- Odpoczywaj, obudzę cię gdy tylko wzejdzie słońce.- wyszeptał nakrywając nas kołdrą i całując w czoło. Już prawie odpłynąłem w objęcia Morfeusza, gdy do pokoju wbiegł zdyszany Kai. Złapał się za brzuch i spojrzał na nas próbując złapać oddech.
- Widzę, że ominęła mnie miłosna scenka.- powiedział i podniósł z podłogi moją białą bluzkę po czym rzucił mnie nią w twarz. Westchnąłem zrezygnowany i założyłem na siebie górną część garderoby.
- Co cię tu sprowadza ? - zapytał wyczekująco Choi.
- Dyrektor kazał zwołać wszystkich uczniów i nauczycieli, ponieważ ma ważny komunikat. Macie pięć minut.- oznajmił i już miał wychodzić, gdy w ostatniej chwili się zatrzymał i spojrzał na nas przez ramię.-Następnym razem poinformujcie mnie o swoich planach, może się dołączę ?- rzucił z uśmiechem na twarzy a ja kątem oka zauważyłem, że mięśnie Minho się napinają.
- Nie twoja liga ! - krzyknąłem, gdy zamykał drzwi. Na korytarzu dało się usłyszeć jego głośny śmiech, przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Kai był idiotą, ale kochałem go jak brata i nie wyobrażałem sobie życia bez tego głupka. Tak jak bez Minho.
Ubraliśmy się w pośpiechu i pognaliśmy na salę gimnastyczną, gdzie miał odbyć się apel.
Zajęliśmy miejsca obok Jonghyuna i Key.
- Gdzie JinKi ?- zapytałem Kibuma.
- Pomaga dyrektorowi w organizacji.- odpowiedział. Pokiwałem głową, złapałem Choi za rękę i czekałem aż w końcu wszystko się rozpocznie.
- Witam moi drodzy, zapewne zastanawiacie się dlaczego zwołałem was na spotkanie. Już od dawna w naszym świecie panują zasady, których musimy przestrzegać. Nadeszła pora abym ujawnił jedną z nich. Lee, proszę podaj mi księgę.- poprosił a na scenę dumnym krokiem wkroczył Onew, niosąc średniej wielkości książkę. Podał ją mężczyźnie i zniknął mi z pola widzenia.- Gdy w jednej z naszej placówek pojawi się uczeń o potężnej mocy, niezależnie od tego ile ma lat zostaje ogłoszonym nowym dyrektorem szkoły do której uczęszczał.- skończył czytać i z głośnym hukiem zamknął księgę. Spojrzałem na Jonghyuna nic nie rozumiejąc. Ja dyrektorem ? Przecież nie byłem nawet pełnoletni !
- Taemin, czy mógłbyś do mnie dołączyć.- poprosił mężczyzna a ja posłusznie zająłem miejsce u jego boku.
- Czy chcesz coś powiedzieć ?- zapytał odsuwając się na bok. Zabrałem od niego mikrofon i spojrzałem na Choi, który tylko pokiwał głową, dając mi znak żebym przyjął ten zaszczyt, lecz w jego oczach widać było smutek. Wiedziałem o co mu chodzi. Mieliśmy przecież tyle planów na swoją przyszłość. Chcieliśmy zamieszkać w Seulu i prowadzić normalne życie.
- Dyrektorze z największym szacunkiem ale nie chcę zajmować pańskiego stanowiska. Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić i uważam, że nie nadaje się do tak poważnej roli. Ponieważ jestem jeszcze dzieckiem. Przy okazji chcę poinformować iż odchodzę. Nauczyłem się tutaj wielu przydatnych technik i dziękuję za to wszystkim, którzy mi pomogli. Choi Minho jako mój strażnik również opuszcza teren szkoły.. to chyba tyle.. dziękuję wam ! - powiedziałem i zbiegłem ze sceny prosto w otwarte ramiona mojego ukochanego. To był początek czegoś pięknego.

JAK WAM SIĘ PODOBAŁO ? 
PROSZĘ O KOMENTARZ ♥ 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 14

Cześć ! Nie sądziłam, że tak szybko uda mi się napisać kolejny rozdział :D
Już tego samego dnia miałam większość napisane, lecz stwierdziłam że trochę poczekam z dodawaniem tego tutaj :) Ten rozdział strasznie mi się spodobał, ponieważ przyjemnie mi się go pisało ! 
Nie zabijajcie mnie tylko ! >.<  Wiem, ale już wcześniej uprzedzałam was o wielkim BUM z Minho ♥ 
Życzę wam miłego czytania i liczę na wasze opinie ! 



Przyśpieszony oddech, adrenalina i obolałe mięśnie. Biegłem ile sił w nogach, aby jak najszybciej dotrzeć na polanę, na której toczyła się bitwa. Wszędzie wokół mnie mogłem zobaczyć ciała stworzeń, które współpracowały z Nieśmiertelnym. Mieliśmy przewagę, lecz było za wcześnie aby triumfować. Moi przyjaciele potrzebowali pomocy, martwiłem się o każdego z nich, modląc się o to aby nic się im nie stało a szczególnie Minho. Wystające korzenie drzew rozdzierały moje spodnie i raniły skórę. Musiałem biec szybciej, lecz uniemożliwiały mi to letnie buty, które założyłem w pośpiechu. Kilka minut później byłem u celu. Kibum i Onew próbowali przebić się przez ochronę Nieśmiertelnego a Minho i Jonghyun osłaniali ich przed tymi zmutowanymi poczwarami. Na ich twarzach mogłem dostrzec zmęczenie, lecz też ogromną determinację i wolę walki. Wbiegłem w sam środek bitwy i przywołałem do siebie wszystkie cztery żywioły. Złączyłem je w jedno i wycelowałem w ptaszyska, które tworzyły obronną strefę nieśmiertelnego. Kula wystrzeliła z zawrotną prędkością i uderzyła w nie z głośnym hukiem a następnie oślepiła wszystkich zebranych ostrym światłem. Z determinacją spojrzałem na swojego przeciwnika i stanąłem jak wryty. Ten stwór miał moją twarz! Był identyczny! Przecież to niemożliwe... Użyłem żywiołu wody aby spróbować oczyścić podświadomość swoich przyjaciół i pokazać im, że to nie ja za tym stoje. 
-Nie dajcie się omamić ! Tego właśnie oczekuje, chce żebyście we mnie zwątpili i stanęli po jego stronie!- krzyknąłem do wszystkich na co Nieśmiertelny zarechotał głośno. 
-Lee Taeminie, jednak nie jesteś taki głupi jak sądziłem. Miałem zamiar cię zniszczyć, lecz co powiesz aby do mnie dołączyć ? Zapewniam cię, że zajmiesz godne miejsce u mego boku-oznajmił aksamitnym głosem. Nie był już mną. Przybrał post"ać niskiego chłopca o delikatnych, wręcz kobiecych rysach twarzy. Miał krótkie, różowe włosy i był drobnej postury. 
-Nigdy się do ciebie nie przyłącze! Przepowiednie mówią, że muszę cię zniszczyć! Takie jest moje przeznaczenie.-warkn ąłem, kumulując w sobie ogromne pokłady energii.
-Ble, ble, ble ale ty jesteś sztywny a to podobno ja jestem stary. Przeznaczenie w każdej chwili można zmienić. To zależy tylko od ciebie. Jesteś wolnym człowiekiem i możesz decydować o sobie i swojej przyszłości. Jak chcesz żeby ona wyglądała?- zapytał a przed moimi oczyma pojawiła się scenka, gdzie ja stałem obok Nieśmiertelnego, uśmiechając się złowieszczo i patrząc jak inni ludzie biją nam pokłony.
 -Nie !-wrzasnąłem, niszcząc całą tą okropną wizję przyszłości która podesłał mi demon.-Nie chce tego! Stoję po stronie miłości i prawdy! Moją przyszłością są przyjaciele i chłopak, nigdy z tego nie zrezygnuję na rzecz ciebie!-odpowiedziałem całkowicie zbijając go z tropu. Wzruszył ramionami z obojętnym wyrazem twarzy i pokręcił głową z dezaprobatą. 
-Przyjaciele, rodzina co za oklepane teksty. Czy nie ekscytująca jest wizja iż każdy cię szanuje i zrobi dla ciebie wszystko?-rozmarzył się, posyłając mi znaczące spojrzenie. Pokręciłem głową, próbując wyrzucić z głowy ten obraz. Manipulował mną a ja nie wiedziałem jak to powstrzymać. Trzeba było chodzić na lekcje póki była ku temu okazja. 
- Szanuje ?! Chyba gdzie każdy się ciebie boi i zrobi wszystko aby przeżyć. Jeśli o to chodzi, to nie chce tak żyć a teraz wyjdź z mojej głowy! - wrzasnąłem, pocierając skronie. Miałem dość poczucia iż ktoś mną steruje i pokazuje coś, czego nie chce widzieć. 
-Szacunek czy strach, co za różnica! Ważne, że robią to co zechce. To się tylko liczy. A może to przez niego tak kurczowo trzymasz się tej wersji o miłości co? A co byś zrobił gdyby od tak po prostu przestał oddychać?- zapytał i posłał w kierunku mojego chłopaka kulę energii. Nie zdążyłem nawet zrobić kroku w jego stronę a ob już leżał nieruchomo trzy metry dalej. Oczy zaszły mi łzami i coś we mnie wybuchło Nie wiem jak to opisać ale momentalnie je stałem sir innym człowiekiem. Zmrużyłem oczy i lekko się zgarbiłem patrząc na Nieśmiertelnego z pogardą. Warknąłem w jego kierunku wtedy już nie kontrolowałem siebie. Żywioły przejęły nade mną władzę. Moje oczy rejestrowały wszystko w spowolnionym tempie. Wiedziałem, że pojedynek się wznowił a twarz mojego przeciwnika wyrażała wściekłość. Starannie odpierał każdy mój atak, tak jakby wiedział co zrobię za chwilę. Pamiętam jak na jednej z lekcji, nauczycielka opowiadała iż niektórzy potrafią czytać z naszej głowę jak z otwartej księgi. Posłałem mu złośliwy uśmieszek i całkowicie zablokowałem dostęp do swojego umysłu, za pomocą żywiołu wiatru, który za każdym razem gdy ten próbował się dostać rozwiewał jego starania. Od tamtej chwili miałem nad nim przewagę, nie obchodziło mnie to co zniszczę przy pojedynku z nim. Dla mnie liczyła się tylko chęć zemsty. Zabił Minho... pozbawił życia jedyną osobę na której tak cholernie mi zależało... nie mogłem mu od tak po prostu odpuścić. To wszystko za daleko się potoczyło abym ze skrucha i spuszczoną głową odszedł. Tak może by zrobił stary Taemin, lecz stałem się kina innym, kimś lepszym i silniejszym. Wiedziałem, że wygram. Musiałem to zrobić dla niego, aby jego śmierć nie była bezsensowna. Zagryzłem dolną wargę i że zdwojoną siłą naparłem na przeciwnika. Wykorzystywałem wszystkie techniki, których nauczyli mnie przyjaciele. Teraz wszystko zależało ode mnie, nikt nie mógł mi pomóc... byłem sam. Ból, który okalał moje serce dawał mi siłę. To wszystko nie tak miało się potoczyć ! Mieliśmy tyle planów a On od tak po prostu to zniszczył. W pewnym momencie moje siły zaczęły rosnąć jeszcze bardziej, kątem oka mogłem dostrzec iż przyjaciele oddają mi część swojej mocy, wspierają mnie. Z żywiołów utworzyłem ogromny miecz i jednym ruchem wbiłem go w miejsce, gdzie powinno znajdować się serce. Nieśmiertelny wrzasnął z bólu i upadł na kolana. Gdybym tego nie widział na własne oczy, nie uwierzyłbym.. On się rozpłynął! Nie zostało po nim nic. Upadłem na kolana i zakryłem twarz dłońmi. Nie miałem siły, najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Spojrzałem w stronę przyjaciół i mimo dyskomfortu podbiegłem do nieruchomego ciała Minho i opadłem na ziemię, łapiąc go za zimną dłoń. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy i zaczęły spływać po twarzy.
-Minho..- wyłkałem, druga dłonią głaszcząc go po włosach. Nie mogłem uwierzyć, że nie zobaczę już tego charyzmatycznego uśmiechu i miłości, która biła w każdym jego spojrzeniu. Nawet nie zwróciłem uwagi na przytulające mnie osoby, patrzyłem tylko na niego i tę spokojną twarz.
-Taemin.. on nie żyje.. musimy go stąd zabrać.- powiedział Key ze smutkiem i poklepał mnie po ramieniu. Pokręciłem mu mordercze spojrzenie.
- Nie! Zostawcie mnie! To nie może być prawda!- wrzasnąłem, opierając głowę o klatkę piersiową bruneta. Chłopak chyba postanowił dac mi chwilę spokoju ponieważ odsunął się i usiadł kawałek dalej. Nie potrafiłem powstrzymać szlochu, który wydobywał się z moich ust, to było zbyt silne. Nie miałem pojęcia jak dalej będzie wyglądać moje życie
Wszyscy zapewne byli strasznie szczęśliwi z powodu zniszczenia egzystencji Nieśmiertelnego, lecz jakim kosztem? Nikt chyba nie potrafił zrozumieć tego jak się czułem. Nagle zakręciło mi się w głowie i pochłonęła mnie ciemność.
**********************♥****************
Nie wiedziałem gdzie się znajdowałem. Miejsce było jasne, przez co musiałem zmrużyć oczy. Rozejrzałem się wokół siebie i na białej ławce zobaczyłem starszego mężczyznę, który uśmiechał się do mnie ciepło. Z lekkim zawahaniem podszedłem bliżej i zająłem miejsce obok starca.- Gdzie ja jestem ? - zapytałem. -Nie mam pojęcia, jestem tylko wytworem twojej wyobraźni.- odpowiedział i wyjął z kieszeni opakowanie jakiś kolorowych landrynek. 
-Czy ja umarłem? -zadałem kolejne pytanie, próbując zrozumieć co się dzieje i gdzie jestem. Mężczyzna zachichotał i polował przecząco głową.
-Żyjesz, po prostu zemdlałeś ze zmęczenia.- wytłumaczył, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco- Dałeś radę, wiedziałem, że ci się uda. Jestem Kim JungWon, dziadek Jonghyuna. O ile dobrze wiem, jesteś w posiadaniu mojego dziennika. Mam nadzieję, że się przydał.- powiedział pocierając nadgarstek.-Chciałby m ci podziękować za to, że dałeś druga szansę mojemu wnukowi, to dobry chłopak.- dodał, klepiąc mnie po ramieniu.- Będzie dobrze, masz moje słowo.-powiedział i zniknął, zostawiając mnie samego. Wspomnienia momentalnie do mnie powróciły, przez co znowu zacząłem płakać z bezsilności. Nie będzie dobrze, nie bez Minho. Miałem już tego dość.


I jak wam się podobało ? :) 
Liczę na wasze komentarze ^^ 
Został mi do napisania ostatni rozdział + Epilog ! 
Do zobaczenia wkrótce ! ♥