poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 12

Witam kochani, długo pisałam ten rozdział ale gdy już go skończyłam to klawiatura mi się zepsuła i nie miałam jak go tutaj opublikować. Pisało mi się go strasznie ciężko ale dzięki waszym komentarzom dałam radę ♥ W tej części Jonghyun zdradzi część swojej przeszłości i oto jedno BUM na które zapewne czekaliście :D Cóż chyba każdy zauważył, że zbliżamy się do końca opowiadania, prawda ? Ale mam pomysł na kolejne opowiadanie, lecz wam nic nie powiem :P
Zapraszam do czytania i oczywiście proszę o wasze opinie ♥



Biegłem przez ciemny las, co chwila potykając się o wystające korzenie drzew. Miałem zabłocone ubranie a z mojego czoła spływały kropelki potu. Nie miałem pojęcia, gdzie podążam ale coś ciągnęło mnie w głąb tego lasu. Czułem każde uderzenie swojego serca. Wbiegłem na polankę i zobaczyłem w oddali jakąś osobę. Z ciekawości zacząłem się powoli zbliżać do owej postaci, lecz gdy ujrzałem jego twarz stanąłem w miejscu.
- Już niedługo się spotkamy- powiedział i zniknął.
Zerwałem się do pozycji siedzącej i próbowałem złapać oddech. Oparłem głowę na dłoniach, czując jak drżą. Nie mam pojęcia co miał znaczyć ten sen. Widziałem jego twarz, bałem się go a przecież nie mogłem. Strasz to pierwsza oznaka słabości a ja musiałem być silny by wygrać.
- Dlaczego nie śpisz Taeminie? - zapytał zaspany Minho, przecierając oczy. Była dopiero trzecia nad ranem. Pogłaskałem go po policzku i wtuliłem się w jego pierś.
- Przed chwilą się przebudziłem, to nic śpij dalej.- skłamałem i przykryłem nas kołdrą. Nie chciałem żeby się martwił, przecież to tylko głupi sen, prawda ? To tylko moja wyobraźnia płata mi figle... chociaż w tym  świecie niczego nie można być pewnym.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Z głośnym westchnieniem ulgi, odłożyłem skórzany pamiętnik i schowałem go pod materacem swojego łóżka. Bardzo kreatywna kryjówka tak na marginesie. W końcu udało mi się przeczytać zapiski mężczyzny i to właśnie dzięki nim, podjąłem pewne bardzo trudne dla mnie decyzje. Miałem całkiem sporo planów co do Jonghyuna. Narzuciłem na siebie bluzę i powolnym krokiem udałem się na dach budynku. Pogoda z dnia na dzień stawała się coraz gorsza. Nad całą szkołą unosiła się mgła a chłodny wiatr owiewał moje policzki. Wiele osób zachorowało, więc frekwencja na lekcjach malała. Wszystko zaczynało się komplikować i to poważnie. Rozejrzałem się w okół siebie i skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej. On znowu się ze mną droczył. Westchnąłem zrezygnowany i tupnąłem nogą.
- Jonghyun ! Wiem, że tu jesteś ! Koniec zabawy, śpieszę się !- powiedziałem, czekając na jego reakcję. Czasami ten chłopak był śmiertelnie poważny a niekiedy zachowywał się jak pięcioletnie dziecko, które chce zrobić kawał starszemu bratu. Sądziłem, że to przez samotność, która doskwierała mu przez te wszystkie lata, więc nie zwracałem na to jakiejś szczególnej uwagi. Po paru minutach, niecały metr ode mnie pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn.
- Nie odwiedzasz mnie ostatnio za często.- wypomniał mi, robiąc minę smutnego psiaka. Wywróciłem oczami i usiadłem po turecku, zamykając oczy.
- Mam strasznie dużo zajęć a teraz posłuchaj mnie uważnie. Mam pewien pomysł, więc stój i nie ruszaj się.- powiedziałem stanowczo a on wykonał moje polecenie. Złączyłem swoje dłonie i przyłożyłem je do serca. Byłem bardzo podekscytowany tym eksperymentem. Przywołałem do siebie wszystkie cztery żywioły i wycelowałem je w chłopka. Każdy z nich miał nie tylko niszczycielskie działania, ale też potrafiły regenerować jak tamtą polankę. Rozkazałem im wsiąknąć we wnętrze Jonghyuna i zacząć działać. Otworzyłem oczy i przyglądałem się temu zjawisku z otwartą buzią. Światło, które otaczało chłopaka raziło w oczy, przez co musiałem je przysłonić dłonią. Nagle uniósł się do góry i powoli zaczął się kręcić. Po chwili żywioły do mnie powróciły a blondyn zaczął spadać. Gdyby nie moja szybka reakcja, mógłby spaść i sobie coś połamać. Poklepałem go po policzku i czekałem aż odzyska przytomność. Minuty mijały a on nadal leżał bezwładny w moich ramionach, nie wiedziałem co mam teraz zrobić. W takich chwilach przydałaby się mądrość Onew. Machnąłem ręką i za pomocą żywiołu wody, zaczerpnąłem z pobliskiego stawu trochę zimnej cieczy i ochlapałem nią twarz blondyna. Po chwili odzyskał przytomność i zaczął kaszleć.
- Co się stało?- zapytał zdezorientowany i zaczął się nerwowo rozglądać. Westchnąłem głośno, czując jak kamień spada mi z serca. Czyli, że mi się udało ? Jonghyun znowu był człowiekiem i mógł mi pomóc w wojnie. Uśmiechnąłem się do niego szeroko i mocno przytuliłem.- Czekaj młody, co ty zrobiłeś?!- zapytał ponownie, nie kryjąc paniki. Pomogłem mu wstać i schowałem ręce do kieszeni. Przez całe to siedzenie na betonie, niemiłosiernie zmarzłem.
- Za pomocą żywiołów przywróciłem ci życie i chciałbym abyś towarzyszył mi podczas starcia z Nieśmiertelnym- oznajmiłem, przyglądając się twarzy chłopaka. Na tę informację jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu po czym zaczął nerwowo chodzić w kółko.
- Nie, nie, nie ! To nie tak miało być! Byłem tak blisko! - mówił sam do siebie, ciągnąc się za końcówki włosów. Spojrzałem na niego podejrzliwym wzrokiem i cofnąłem się odruchowo o dwa kroki.
- O czym ty mówisz?- wyszeptałem, przerywając jego monolog. Chłopak podniósł na mnie wzrok a zauważając, zwiększoną odległość pomiędzy nami, podszedł i złapał mnie za ramiona.
- Nie Taemin, nie zrozum mnie źle, oczywiście że ci pomogę i jestem ci wdzięczny za to, że postanowiłeś dać mi drugą szansę, lecz ja byłem tak blisko aby odpokutować swoje wcześniejsze zachowanie i opuścić ten świat.- powiedział a ja nadal nie rozumiałem co miał na myśli. Czy to właśnie dlatego tkwił w tej szkole przez pół wieku? Podrapałem się po skroni, próbując go rozgryźć lecz z marnym skutkiem.- Nie wiesz o czym mówię.. dobrze, opowiem ci . Byłem egoistą, zadufanym w sobie dupkiem, który wykorzystywał wszystkich a nic od siebie nie dawał. Po tym jaki mój żywioł mnie wypalił, nie mogłem przejść dalej z powodu mojej przeszłości. Musiałem komuś pomóc, nie chcąc niczego w zamian. Był tylko jeden problem, nikt nie wiedział o moim istnieniu. Później pojawiłeś się ty i w końcu miałem szansę aby wyrwać się z tej pustki. Teraz już nic na to nie poradzimy.- wymruczał a mi dosłownie szczęka opadła. Zepsułem mu wszystko a miał okazję pójść dalej.
- Ja, przepraszam.- odpowiedziałem, łamiącym głosem.
- Nie obwiniaj się Minee, to moja wina. Mogłem ci o tym powiedzieć wcześniej, ale cóż nie pomyślałem, że będziesz chciał mnie ożywić.- zaśmiał się i przeczesał włosy dłonią.- potraktujmy to jako drugą szansę, dobrze ?- zapytał z uśmiechem a ja pokiwałem głową. Chłopak poklepał mnie po ramieniu i skierował się w kierunku wyjścia. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się gdzie podąża.- No idziesz, czy nie? Chcę poznać twojego chłopaka.- oznajmił z uśmiechem na ustach. Zachichotałem pod nosem i ruszyłem za nim. Jonghyun obserwował wszystko w okół nas z głupkowatym uśmieszkiem. Miałem wrażenie, że cieszył się z nowego życia. Byłem ciekaw reakcji Minho na tę wiadomość. Przemierzaliśmy kolejne korytarze, kierując się do sektora z sypialniami, oczywiście nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń i szeptów dziewczyn na temat nowego chłopaka. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju i spojrzałem na Choi, siedzącego przy biurku. Szybkim krokiem zmniejszyłem odległość pomiędzy nami i dałem mu buziaka w policzek.
- Gdzie byłeś?- zapytał, obracając się w moją stronę na obrotowym krześle i sadzając mnie sobie na kolanach.
- Spotkałem się z Jonghyunem i nie zgadniesz co udało mi się zrobić! Chodź zobacz!- powiedziałem z entuzjazmem i pociągnąłem go w stronę przedpokoju. Brunet spojrzał na mnie pytająco i podrapał się po głowie.
- Minee, kto to jest?- zapytał obserwując blondyna swoim badawczym wzrokiem. Opuściłem bezradnie ręce i głośno westchnąłem.
- To jest Jonghyun.- zaśmiałem się a niecałą minutę później Minho najnormalniej w świecie zemdlał.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
- Czekaj bo nie do końca rozumiem. Za pomocą żywiołów udało ci się przywrócić mu życie?- zapytał JinKi bacznie mnie obserwując. Przytaknąłem głową i spojrzałem na Choi, który siedział obok mnie, wszystko dokładnie analizując. Zaraz po tym jak brunet stracił przytomność, przenieśliśmy go na kanapę a ja pobiegłem po Onew i Kibuma. Najstarszy zadawał całą masę pytać, na które z reguły nie potrafiłem odpowiedzieć. Ze strony biernego obserwatora ta sytuacja musiała wydawać się komiczna, lecz nam nie było do śmiechu. Chyba tylko Jonghyun siedział niewzruszony na podłodze i przeglądał dziennik ostatniego wybrańca.
- Przecież mogło ci się coś stać!- oburzył się Key, kręcąc głową. Wzniosłem oczy ku górze, mając nadzieję że w końcu przestaną marudzić. Przecież się udało więc o co im chodzi?
- Przepraszam, że przeszkadzam w waszej iście interesującej rozmowie, ale skąd macie dziennik mojego dziadka?- zapytał Jonghyun z grymasem na twarzy.