wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 14

Cześć ! Nie sądziłam, że tak szybko uda mi się napisać kolejny rozdział :D
Już tego samego dnia miałam większość napisane, lecz stwierdziłam że trochę poczekam z dodawaniem tego tutaj :) Ten rozdział strasznie mi się spodobał, ponieważ przyjemnie mi się go pisało ! 
Nie zabijajcie mnie tylko ! >.<  Wiem, ale już wcześniej uprzedzałam was o wielkim BUM z Minho ♥ 
Życzę wam miłego czytania i liczę na wasze opinie ! 



Przyśpieszony oddech, adrenalina i obolałe mięśnie. Biegłem ile sił w nogach, aby jak najszybciej dotrzeć na polanę, na której toczyła się bitwa. Wszędzie wokół mnie mogłem zobaczyć ciała stworzeń, które współpracowały z Nieśmiertelnym. Mieliśmy przewagę, lecz było za wcześnie aby triumfować. Moi przyjaciele potrzebowali pomocy, martwiłem się o każdego z nich, modląc się o to aby nic się im nie stało a szczególnie Minho. Wystające korzenie drzew rozdzierały moje spodnie i raniły skórę. Musiałem biec szybciej, lecz uniemożliwiały mi to letnie buty, które założyłem w pośpiechu. Kilka minut później byłem u celu. Kibum i Onew próbowali przebić się przez ochronę Nieśmiertelnego a Minho i Jonghyun osłaniali ich przed tymi zmutowanymi poczwarami. Na ich twarzach mogłem dostrzec zmęczenie, lecz też ogromną determinację i wolę walki. Wbiegłem w sam środek bitwy i przywołałem do siebie wszystkie cztery żywioły. Złączyłem je w jedno i wycelowałem w ptaszyska, które tworzyły obronną strefę nieśmiertelnego. Kula wystrzeliła z zawrotną prędkością i uderzyła w nie z głośnym hukiem a następnie oślepiła wszystkich zebranych ostrym światłem. Z determinacją spojrzałem na swojego przeciwnika i stanąłem jak wryty. Ten stwór miał moją twarz! Był identyczny! Przecież to niemożliwe... Użyłem żywiołu wody aby spróbować oczyścić podświadomość swoich przyjaciół i pokazać im, że to nie ja za tym stoje. 
-Nie dajcie się omamić ! Tego właśnie oczekuje, chce żebyście we mnie zwątpili i stanęli po jego stronie!- krzyknąłem do wszystkich na co Nieśmiertelny zarechotał głośno. 
-Lee Taeminie, jednak nie jesteś taki głupi jak sądziłem. Miałem zamiar cię zniszczyć, lecz co powiesz aby do mnie dołączyć ? Zapewniam cię, że zajmiesz godne miejsce u mego boku-oznajmił aksamitnym głosem. Nie był już mną. Przybrał post"ać niskiego chłopca o delikatnych, wręcz kobiecych rysach twarzy. Miał krótkie, różowe włosy i był drobnej postury. 
-Nigdy się do ciebie nie przyłącze! Przepowiednie mówią, że muszę cię zniszczyć! Takie jest moje przeznaczenie.-warkn ąłem, kumulując w sobie ogromne pokłady energii.
-Ble, ble, ble ale ty jesteś sztywny a to podobno ja jestem stary. Przeznaczenie w każdej chwili można zmienić. To zależy tylko od ciebie. Jesteś wolnym człowiekiem i możesz decydować o sobie i swojej przyszłości. Jak chcesz żeby ona wyglądała?- zapytał a przed moimi oczyma pojawiła się scenka, gdzie ja stałem obok Nieśmiertelnego, uśmiechając się złowieszczo i patrząc jak inni ludzie biją nam pokłony.
 -Nie !-wrzasnąłem, niszcząc całą tą okropną wizję przyszłości która podesłał mi demon.-Nie chce tego! Stoję po stronie miłości i prawdy! Moją przyszłością są przyjaciele i chłopak, nigdy z tego nie zrezygnuję na rzecz ciebie!-odpowiedziałem całkowicie zbijając go z tropu. Wzruszył ramionami z obojętnym wyrazem twarzy i pokręcił głową z dezaprobatą. 
-Przyjaciele, rodzina co za oklepane teksty. Czy nie ekscytująca jest wizja iż każdy cię szanuje i zrobi dla ciebie wszystko?-rozmarzył się, posyłając mi znaczące spojrzenie. Pokręciłem głową, próbując wyrzucić z głowy ten obraz. Manipulował mną a ja nie wiedziałem jak to powstrzymać. Trzeba było chodzić na lekcje póki była ku temu okazja. 
- Szanuje ?! Chyba gdzie każdy się ciebie boi i zrobi wszystko aby przeżyć. Jeśli o to chodzi, to nie chce tak żyć a teraz wyjdź z mojej głowy! - wrzasnąłem, pocierając skronie. Miałem dość poczucia iż ktoś mną steruje i pokazuje coś, czego nie chce widzieć. 
-Szacunek czy strach, co za różnica! Ważne, że robią to co zechce. To się tylko liczy. A może to przez niego tak kurczowo trzymasz się tej wersji o miłości co? A co byś zrobił gdyby od tak po prostu przestał oddychać?- zapytał i posłał w kierunku mojego chłopaka kulę energii. Nie zdążyłem nawet zrobić kroku w jego stronę a ob już leżał nieruchomo trzy metry dalej. Oczy zaszły mi łzami i coś we mnie wybuchło Nie wiem jak to opisać ale momentalnie je stałem sir innym człowiekiem. Zmrużyłem oczy i lekko się zgarbiłem patrząc na Nieśmiertelnego z pogardą. Warknąłem w jego kierunku wtedy już nie kontrolowałem siebie. Żywioły przejęły nade mną władzę. Moje oczy rejestrowały wszystko w spowolnionym tempie. Wiedziałem, że pojedynek się wznowił a twarz mojego przeciwnika wyrażała wściekłość. Starannie odpierał każdy mój atak, tak jakby wiedział co zrobię za chwilę. Pamiętam jak na jednej z lekcji, nauczycielka opowiadała iż niektórzy potrafią czytać z naszej głowę jak z otwartej księgi. Posłałem mu złośliwy uśmieszek i całkowicie zablokowałem dostęp do swojego umysłu, za pomocą żywiołu wiatru, który za każdym razem gdy ten próbował się dostać rozwiewał jego starania. Od tamtej chwili miałem nad nim przewagę, nie obchodziło mnie to co zniszczę przy pojedynku z nim. Dla mnie liczyła się tylko chęć zemsty. Zabił Minho... pozbawił życia jedyną osobę na której tak cholernie mi zależało... nie mogłem mu od tak po prostu odpuścić. To wszystko za daleko się potoczyło abym ze skrucha i spuszczoną głową odszedł. Tak może by zrobił stary Taemin, lecz stałem się kina innym, kimś lepszym i silniejszym. Wiedziałem, że wygram. Musiałem to zrobić dla niego, aby jego śmierć nie była bezsensowna. Zagryzłem dolną wargę i że zdwojoną siłą naparłem na przeciwnika. Wykorzystywałem wszystkie techniki, których nauczyli mnie przyjaciele. Teraz wszystko zależało ode mnie, nikt nie mógł mi pomóc... byłem sam. Ból, który okalał moje serce dawał mi siłę. To wszystko nie tak miało się potoczyć ! Mieliśmy tyle planów a On od tak po prostu to zniszczył. W pewnym momencie moje siły zaczęły rosnąć jeszcze bardziej, kątem oka mogłem dostrzec iż przyjaciele oddają mi część swojej mocy, wspierają mnie. Z żywiołów utworzyłem ogromny miecz i jednym ruchem wbiłem go w miejsce, gdzie powinno znajdować się serce. Nieśmiertelny wrzasnął z bólu i upadł na kolana. Gdybym tego nie widział na własne oczy, nie uwierzyłbym.. On się rozpłynął! Nie zostało po nim nic. Upadłem na kolana i zakryłem twarz dłońmi. Nie miałem siły, najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Spojrzałem w stronę przyjaciół i mimo dyskomfortu podbiegłem do nieruchomego ciała Minho i opadłem na ziemię, łapiąc go za zimną dłoń. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy i zaczęły spływać po twarzy.
-Minho..- wyłkałem, druga dłonią głaszcząc go po włosach. Nie mogłem uwierzyć, że nie zobaczę już tego charyzmatycznego uśmiechu i miłości, która biła w każdym jego spojrzeniu. Nawet nie zwróciłem uwagi na przytulające mnie osoby, patrzyłem tylko na niego i tę spokojną twarz.
-Taemin.. on nie żyje.. musimy go stąd zabrać.- powiedział Key ze smutkiem i poklepał mnie po ramieniu. Pokręciłem mu mordercze spojrzenie.
- Nie! Zostawcie mnie! To nie może być prawda!- wrzasnąłem, opierając głowę o klatkę piersiową bruneta. Chłopak chyba postanowił dac mi chwilę spokoju ponieważ odsunął się i usiadł kawałek dalej. Nie potrafiłem powstrzymać szlochu, który wydobywał się z moich ust, to było zbyt silne. Nie miałem pojęcia jak dalej będzie wyglądać moje życie
Wszyscy zapewne byli strasznie szczęśliwi z powodu zniszczenia egzystencji Nieśmiertelnego, lecz jakim kosztem? Nikt chyba nie potrafił zrozumieć tego jak się czułem. Nagle zakręciło mi się w głowie i pochłonęła mnie ciemność.
**********************♥****************
Nie wiedziałem gdzie się znajdowałem. Miejsce było jasne, przez co musiałem zmrużyć oczy. Rozejrzałem się wokół siebie i na białej ławce zobaczyłem starszego mężczyznę, który uśmiechał się do mnie ciepło. Z lekkim zawahaniem podszedłem bliżej i zająłem miejsce obok starca.- Gdzie ja jestem ? - zapytałem. -Nie mam pojęcia, jestem tylko wytworem twojej wyobraźni.- odpowiedział i wyjął z kieszeni opakowanie jakiś kolorowych landrynek. 
-Czy ja umarłem? -zadałem kolejne pytanie, próbując zrozumieć co się dzieje i gdzie jestem. Mężczyzna zachichotał i polował przecząco głową.
-Żyjesz, po prostu zemdlałeś ze zmęczenia.- wytłumaczył, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco- Dałeś radę, wiedziałem, że ci się uda. Jestem Kim JungWon, dziadek Jonghyuna. O ile dobrze wiem, jesteś w posiadaniu mojego dziennika. Mam nadzieję, że się przydał.- powiedział pocierając nadgarstek.-Chciałby m ci podziękować za to, że dałeś druga szansę mojemu wnukowi, to dobry chłopak.- dodał, klepiąc mnie po ramieniu.- Będzie dobrze, masz moje słowo.-powiedział i zniknął, zostawiając mnie samego. Wspomnienia momentalnie do mnie powróciły, przez co znowu zacząłem płakać z bezsilności. Nie będzie dobrze, nie bez Minho. Miałem już tego dość.


I jak wam się podobało ? :) 
Liczę na wasze komentarze ^^ 
Został mi do napisania ostatni rozdział + Epilog ! 
Do zobaczenia wkrótce ! ♥ 

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 13 (+18)

Przepraszam... wiem, że nie było mnie od końcówki lutego ale miałam małe problemy rodzinne przez co nie miałam najmniejszej ochoty na pisanie... miałam po prostu blokadę, nie potrafiłam skleić żadnego sensownego zdania, które przypadłoby mi do gustu :) Mam nadzieję iż nie macie mi tego za złe ♥
Więc oto ogłaszam wam mój comeback ! :* Czekam na wasze opinie :3
Jak pewnie zauważyliście w tytule w tym oto rozdziale pojawi się scenka łóżkowa na którą czekaliście z niecierpliwością (jaasne xd) Rozdział jest beznadziejny a to dlatego, że pisałam go na szybko. Po prostu chciałam wam coś tu wstawić.. muszę wam powiedzieć, że jeszcze 2 rozdziały i koniec tego opowiadania.. ale nie martwcie się mam już napisany prolog i 1 rozdział do kolejnego opowiadania :)
Jeszcze raz zapraszam i czekam na opinie ♥



Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda śmierć ? Jakie uczucia towarzyszą temu zjawisku ? Przecież na każdego z nas, kiedyś przyjdzie pora i nie zdołamy ukryć się przed czujnym okiem śmierci. Życie jest jak paląca się świeczka, gdy gaśnie nasze istnienie znika jak bańka mydlana, zostają tylko wspomnienia, które po sobie zostawiliśmy w sercach najbliższych osób. Czy ktoś zatęskniłby za mną gdybym odszedł ? Ale czy potrafiłbym zostawić swoich przyjaciół bez walki ? Minho nie pozwoliłby mi się poddać, to on był moją siłą i odwagą, która powoli przygasała. Oddalaliśmy się od siebie, mało rozmawialiśmy ponieważ, od bitwy dzieliły nas dni, może tygodnie a my mieliśmy pełne ręce roboty. Szkolenie uczniów, rozszyfrowywanie przepowiedni które pisał Key i nauka z Jonghyunem. Dziennik jego dziadka bardzo pomógł nam w zrozumieniu niektórych sytuacji i dzięki niemu możemy należycie przygotować się do bitwy, którą lada dzień będziemy musieli stoczyć.
Spacerowałem właśnie z Choi po obrzeżach naszej szkoły, trzymając się za ręce. Kai widząc to jacy jesteśmy zabiegani postanowił przejąć od nas wszystkie obowiązki i dać nam wolny wieczór. Wspominałem, że wspaniały z niego przyjaciel ?
- Minho, jak sądzisz... co będzie dalej ? Znaczy wiesz.. po bitwie ?- zapytałem, spoglądając na niego. Był ode mnie o głowę wyższy, przez co musiałem podnieść głowę do góry.
- Przyznam, że myślałem o tym ostatnio.. Chciałbym rzucić szkołę i wrócić do Seulu.. zacząć normalne życie i znaleźć pracę. Oczywiście zabieram cię ze sobą, nie wyobrażam sobie swojego życie bez twojej osoby.- powiedział uśmiechając się pod nosem a mnie pękło serce. Miał już plany a przecież nie miał pewności iż wyjdę z tego starcia cało. Przecież w każdym momencie coś mogło pójść nie tak i mogliśmy stać się ofiarami.
- A co jeśli mi się nie uda ? Co jeśli nie dam rady ?- zapytałem łamiącym się głosem. Chłopak zatrzymał się i chwycił swoimi silnymi dłońmi moje policzki.
- Nie mów tak, dasz radę. Jesteś silny i masz nas. Nikt nie pozwoli aby stała ci się krzywda. Jesteśmy zespołem i mamy coś czego on nie posiada. Miłość i szczęście. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.- oznajmił na jednym wdechu i pocałował mnie czule w czoło. Choi był optymistą a ja w przeciwieństwie do niego patrzyłem na to z realnej perspektywy. Taka była różnica między nami. Moje szanse były wyrównane. Tylko jeden mógł przeżyć. - posiadamy żywioły, które nam pomogą... ostatnio dużo ćwiczyłem aby móc cię chronić.- dokończył, uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Odwzajemniłem gest i pozwoliłem zaprowadzić się do jakiegoś pomieszczenia w którym jeszcze nie byłem. Brunet otworzył drzwi i zapalił światło. Mym oczom ukazało się piękne pomieszczenie w delikatnym odcieniu beżu. Zaprowadził mnie na balkon, gdzie był postawiony stolik z przygotowaną kolacją.
- Kai wpadł na ten pomysł. Chciał abyśmy spędzili trochę czasu razem.- powiedział a na jego twarzy mogłem dostrzec skrępowanie. Nie wierzyłem własnym oczom, tyle zachodu dla mnie ? Spojrzałem na swojego chłopaka przez łzy szczęścia i rzuciłem mu się na szyję.
- Dziękuję Minho. To wiele dla mnie znaczy, kocham cię.- wyznałem i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. W tamtej chwili byliśmy tylko my, nic innego się liczyło. Zapomniałem o Nieśmiertelnym, zbliżającej się bitwie, czy szkoleniu.
- Ja ciebie też kocham, Minne- wyszeptał, pomiędzy pocałunkami. W tamtej chwili podjąłem decyzję co do dzisiejszego wieczoru. Popchnąłem go na drzwi od balkonu, które pod wpływem naszego ciężaru otworzyły się i wpadliśmy do środka. Skierowałem nasze kroki do pierwszego lepszego pomieszczenia, które okazało się być sypialnią. Nadal nie przerywając pocałunku rzuciłem go na łóżko i usiadłem mu na biodrach. Choi chyba chciał mnie powstrzymać, lecz ja uparcie dążyłem do celu.
- Minho nie utrudniaj, chcę tego i czuję, że ty również.- posłałem mu szatański uśmiech i poklepałem go po przyrodzeniu. Więcej nie trzeba było mu mówić. Zmienił naszą pozycję, przez co teraz ja leżałem pod nim i mruczałem za każdym razem gdy mnie dotykał. Nasze ciała wręcz płonęły, ocierając się o siebie. Zdarłem z niego koszulę i rzuciłem gdzieś za siebie. Przyjrzałem się jego idealnie zbudowanej klatce piersiowej i przejechałem po niej delikatnie dłonią. Miałem przed sobą swojego własnego boga, który mnie kochał. Chłopak ponownie złączył nasze usta i wsunął ręce pod moją cienką koszulkę, zadzierając ją do góry. Za pomocą żywiołu wiatry zrzuciłem go z siebie i zacząłem całować jego brzuch zjeżdżając coraz niżej. Jednak moja dominacja nie trwała długo ponieważ Choi zsunął ze mnie spodnie, pozostawiając mnie w samych bokserkach. Całe moje ciało drżało z podniecenia, lecz nie tylko ja odczuwałem tak silne emocje. W oczach bruneta mogłem dostrzec miłość i dziką namiętność, czyli wybuchowe połączenie. Podobał mi się taki Minho, nawet bardzo. Gdy docisnął kolano do mojej erekcji, odruchowo moje biodra uniosły się do góry, chcąc więcej pieszczot. Chłopak widząc moją reakcję, przyssał się do jednego z moich sutków, jednocześnie pobudzając mojego członka jeszcze bardziej. Serce biło mi jak oszalałe a ja myślałem tylko o tym aby w końcu poczuć go w swoim wnętrzu, nie istotny był dla mnie ból, ważne że to on był obok mnie. Wsunąłem ręce w jego spodnie i zacząłem pieścić jego penisa, który z każdą chwilą stawał się coraz większy. Choi mruknął mi w usta przez co poczułem iż moje podniecenie rośnie z każdą kolejną chwilą.
-Nie drażnij się już ze mną... nie chcę dojść w twojej dłoni.. weź mnie teraz !- nakazałem, jęcząc co drugie słowo, ponieważ brunet z każdym kolejnym ruchem poruszał dłonią coraz szybciej. Słysząc moje słowa, jednym sprawnym ruchem pozbył się mojej bielizny oraz swoich ubrań. Wyciągnął z kieszeni spodni tubkę z jakąś substancją i rozsmarował ją sobie na palcach, patrząc na mnie zamglonymi oczami. Rozsunął moje uda i wsadził w moje wnętrze najpierw jeden palec, czekając aż moje ciało przyzwyczai się do intruza. Jęknąłem głośniej pragnąc więcej.- Chcę cię poczuć.- wyjęczałem wijąc się pod nim. Minho posmarował swojego członka substancją, która tak na marginesie pachniała truskawkami i zaczął powoli we mnie wchodzić. Westchnąłem czując podniecający ból i sam przyciągnąłem go bliżej siebie. Był cały we mnie, czułem jak pulsuje, to było niesamowite uczucie. Pokiwałem mu głową, dając znak iż może zacząć się poruszać. Myślałem, że umrę z przyjemności, gdy już za pierwszym razem uderzył w moją prostatę. Zapewne jęki, które wydobywały się z moich ust, słyszało pół szkoły ale w tamtym momencie miałem to głęboko gdzieś.
Choi za każdym razem trafiał w to samo miejsce, doprowadzając mnie tym do euforii. Wspinałem się po drabinie przyjemności z każdym kolejnym ruchem. Czułem, że niewiele mi zostało aby osiągnąć pełne spełnienie.
- Mi...minh... MINHO !- wrzasnąłem na całe gardło, czując jak chłopak dochodzi we mnie dodatkowo ugniatając moje przyrodzenie. Ostatnie pchnięcie i biała ciecz znalazła się na moim podbrzuszu. Jęknąłem, wyginając się w łuk. Przed oczami miałem ciemność. Brunet wysunął się ze mnie i pocałował czule w czoło. Opadliśmy zmęczeni na łóżko, przytulając się do siebie.
- Boże Taemin.. co ty ze mną robisz.- wysapał Minho, nakrywając nas kołdrą.
- Nie wiem, ale strasznie mi się to podoba.- zachichotałem, wtulając się w jego rozgrzany tors. Gdyby nie Kai i jego pomysł zapewne przez długi, długi czas nie doszłoby do takiego zbliżenia. Byłem jego dłużnikiem.
*****************♥*****************
Następnego dnia, z samego rana gdy tylko znalazłem się w klasie, zostałem wciągnięty w wiry pytań od swojego przyjaciela. Chłopak był niezwykle podniecony faktem, iż zniknęliśmy na całą noc nic mu o tym nie mówiąc.
- Jak tam Minne ? Co robiłeś wczoraj ? - zapytał, poruszając sugestywnie brwiami. Kibum i ta jego ciekawość. Jeśli sądził, że będę mu się spowiadać jak jakaś, nastolatka z każdego szczegółu to grubo się mylił.
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi- mruknąłem, jednocześnie robiąc skrupulatne notatki. Na dzisiejszej lekcji uczyliśmy się wykorzystywać słabe punkty przeciwnika i wykrywać je, co wcale nie było takie łatwe jak się spodziewałem. Potrzebna była to tego ogromna koncentracja i opanowanie.
- A nie chcesz mi opowiedzieć o waszej wczorajszej u-po-jnej nocy ?- posłał mi szatański uśmiech i oblizał wargi. Czasami Key był jak wrzód na dupie. Za chiny nie można było się go pozbyć. Wywróciłem teatralnie oczami, ignorując jego wypowiedź.- Jak Choi sobie radzi w te klocki ?- zapytał, przybliżając się do mnie z ciekawością wymalowaną na twarzy. Spojrzałem na niego z politowaniem i zamknąłem zeszyt, chowając go do torby.
- Skoro jesteś taki ciekawy to sam sprawdź.- odpowiedziałem i opuściłem klasę, zostawiając go samego.
Usiadłem na schodach przed szkołą i schowałem ręce w kieszenie bluzy. Dzisiejszy dzień był chyba najchłodniejszy, co oznaczało iż zostało mi kilkadziesiąt godzin do wojny. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem iż ktoś się do mnie dosiadł. Spojrzałem w kierunku intruzów i posłałem im wymuszony uśmiech.
-Zimno dzisiaj- powiedział Kai, pocierając zziębnięte dłonie.- O czym tak myślisz Minne?- zapytał, spoglądając na mnie z wyraźnym smutkiem.
- To niedługo się stanie..- wyszeptałem, patrząc przed siebie.-Nie wiem czy jestem gotowy.- dokończyłem, przeczesując włosy palcami.
- Nauczyłem cię wszystkiego co potrafiłem, reszta też odwaliła kawał dobrej roboty. Nie masz się co martwić, przecież nie będziesz tam sam.- powiedział Jonghyun, klepiąc mnie po kolanie.
-Uczniowie również są bardzo dobrze przygotowani, ćwiczą w każdej wolnej chwili i nie wycofają się.- dodał Kai dumnie wypinając pierś. On jeszcze nie wiedział, że na czas bitwy zostanie umieszczony w bezpiecznym miejscu. Widziałem w tych dużych, brązowych oczach wolę walki i chęć pomocy, lecz nie rozumiał jakie to może być dla niego niebezpieczne.To tak jakby wpuścić owcę do kryjówki lwa, rozumiecie? Tak wiem, byłem egoistą, ale nie mogłem go stracić, gdyby tak się stało odebrałbym sobie życie, był dla mnie jak brat którego nigdy nie miałem.
- Dziękuję wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Jesteście najlepsi.- powiedziałem, przytulając każdego z osobna. Byłem im naprawdę bardzo wdzięczny za zaangażowanie i poświęcenie.
- Hola, hola młody ! Czy ty się z nami żegnasz ?!- zapytał oburzony Jonghyun i zdzielił mnie z otwartej dłoni w głowę.- Damy radę i przestań głupio gadać, bo będę zmuszony wyperswadować ci to w inny sposób.- warknął blondyn po chwili wybuchając głośnym śmiechem. Czy już wspominałem jak bardzo ich uwielbiam?


No i to by było na tyle..
Mówiłam, pisane na szybko i beznadziejne..
Następny powinien być wstawiony o wiele szybciej, tylko najpierw muszę go napisać xd
Ale znowu nie mam weny..
Do następnego ! ♥