środa, 30 września 2015

Wild Teens #2

Siemaneczko wszystkim ^^
Przybywam do was z kolejną częścią Wild Teens !
Jak na mnie, to uwinęłam się z tym całkiem sprawnie :)
Wiem, że rozdziały nie są za długie ale taki jest mój plan, z czasem tekst będzie bardziej okazały, macie na to moje słowo !
Dziękuję za komentarze które zostawiliście pod ostatnim postem, bardzo mnie zmotywowały do pisania gdy miałam gorszy moment ^^
Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania !

Przyjaciele od zawsze byli moją podporą. Wspieraliśmy się na każdym możliwym kroku, lecz też bywały chwile, podczas których kłóciliśmy się i mieliśmy wzajemnie dość. Tak jak wtedy, gdy Suga marudził na wszystko i wszystkich. Niestety granice cierpliwości Jina zostały przekroczone i tak od słowa do słowa, rozpoczęła się bójka. Musieliśmy pozamykać ich w oddzielnych pomieszczeniach bo by się pozabijali. Znaczy to Suga uszkodziłby Jina, bo ten jako człowiek miał najmniejsze szanse na wygraną, Na szczęście poszli po rozum do głowy i koniec końców doszli do porozumienia, wzajemnie się przepraszając.
 Aktualnie znajdowaliśmy się w mieszkaniu Siwona, zawzięcie rozmyślając nad tym co teraz robić. Jedno było pewne, musieliśmy go znaleźć, ale pozostawała jeszcze jedna bardzo ważna kwestia do ustalenia. Jak tego dokonać. Wiedzieliśmy bardzo niewiele, w sumie to prawie nic. Mieliśmy tylko przypuszczenia, których nie potrafiliśmy racjonalnie wyjaśnić.
- To bez sensu - mruknął rozdrażniony Suga - nawet nie wiemy kto go porwał.- dokończył zmieniając pozycję na fotelu.
- Ta postać miała dwa rzędy kłów i niebieskie oczy.- powiedział cicho Jin, przyciskając się do mojego boku. Wywróciłem oczami i westchnąłem głośno.
- Nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie poddam się. Stwór, który porwał Siwona na pewno nie należy całkowicie do naszego gatunku. My nie posiadamy niebieskich oczu. Potrzebujemy jakiegoś źródła informacji.. - urwałem zastanawiając się skąd posiąść informacje o stworzeniach nadprzyrodzonych.
- Szkoda tylko, że jedyna osoba która mogłaby nam pomóc została porwana.- Prychnął od niechcenia NamJoon.
- Nie bądź sarkastyczny. Próbujemy coś wymyślić, a ty nie pomagasz. Dla każdego z nas, ta sytuacja jest trudna, więc zachowuj się. - powiedziałem stanowczo, marszcząc brwi. NamJoon należał do grupy osób, które były obecne tylko ciałem, lecz myślami podróżował gdzieś daleko. Rzadko się odzywał, a gdy już to robił zachowywał się tak jak teraz. Potrafił otworzyć się tylko przy Taeminie, który aktualnie był niedysponowany.
- Od czego zaczniemy ? - odezwał się J-Hope, pierwszy raz od kiedy się tu zebraliśmy.
- Teraz rozejdziemy się do domów, jutro szkoła, nie możemy olewać jednego kosztem drugiego. Każdy z nas na spokojnie poszuka jakiś cennych informacji i spotkamy się tu jutro o tej samej godzinie, dobrze ? - zaproponowałem spoglądając na nich wszystkich. Byli zagubieni i zdezorientowani, ale pokiwali głowami i w ciszy się rozeszli. Został tylko Jin, który wpatrywał się w jeden punkt na ścianie.- A ty nie idziesz ? - zapytałem, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak spojrzał na mnie smutno i pokiwał przecząco głową.
- Chciałbym tu dzisiaj zostać.. może będę miał jakąś wizję dotyczącą Siwona. Sam jeszcze za dobrze, nie rozumiem jak to wszystko działa, ale mam przeczucie, że gdy tu zostanę coś przyjdzie mi do głowy.- powiedział, obejmując kolana ramionami. Jin był bardzo strachliwym człowiekiem, a sytuacje, które miały miejsce w ostatnim czasie, wcale nie poprawiały jego kondycji psychicznej. Nie mogłem pozwolić, aby mój przyjaciel siedział tu sam w nocy.
- Nie zostaniesz tu. Nie wiadomo czy to stworzenie nie będzie chciało wrócić..- powiedziałem, siadając obok niego.
- Jimin.. powiedz mi kiedy staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi ? - zapytał, opierając głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia.
- W pierwszej klasie, gdy wylałem zupę na chłopaka, który cię dręczył. - odpowiedziałem szybko nadal się uśmiechając.
- Tak, miałem wtedy przeczucie, że będziemy sobie bliscy.. Nigdy nie zapomnę widoku zielonej zupy na głowie Heedo. - zaśmiał się cicho.
- Ja nie zapomnę widoku, twoich ogromnych czerwonych okularów.- parsknąłem za co dostałem kuksańca w bok.
- Musiałem je wtedy nosić ! - zawołał a ja pokręciłem głową z niedowierzaniem.- To zostaniesz ze mną ? - zapytał przestając się uśmiechać.
- Oczywiście, od czego ma się przyjaciół ? Ja zajmuję kanapę ! - rzuciłem szybko rozkładając się wygodnie. Jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić sytuacji w której zasypiam na łóżku Siwona i chyba Jin uważał tak samo, ponieważ zaczął przysuwać do siebie dwa fotele.
- Mógłbyś się zamienić w wilczka i spać przy drzwiach..- mruknął z uśmiechem.
- Czy ja wyglądam na psa ?! - oburzyłem się, ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

Noc przebiegła nam w miarę spokojnie, pomijając kilka sytuacji w których Jin pod wpływem jakiś dziwnych bodźców zaczął lunatykować i wypowiadać pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa.
Pomimo to, rano gdy się obudził wręcz tryskał energią, czego nie można powiedzieć o mnie. Kanapa, którą sobie zaklepałem okazała się być strasznie niewygodna, miałem nawet ochotę pójścia na górę, lecz szybko zgasiłem ten pomysł. Niestety przeczucie mojego przyjaciela zawiodło, co oznacza że nadal tkwiliśmy w miejscu. Miałem nadzieję, że chociaż pozostali przyłożyli się do tego zadania.
Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy podczas przerwy obiadowej podszedł do mnie ten nowy uczeń, który o ile dobrze pamiętam zwał się Taehyung. Zobaczył moją listę rzeczy do zrobienia a jego uwagę przykuł ostatni punkt. " stworzenia nadprzyrodzone"
Zaprowadził mnie do biblioteki i zaczął z prędkością światła przeszukiwać regały.
- Ostatnio widziałem gdzieś książkę, która mogłaby ci się przydać..- mamrotał a ja stałem oparty o jedną z szafek.
- Jesteś nowy w tej szkole, a już spenetrowałeś pół biblioteki, do której ja nie zajrzałem ani razu od czasu rozpoczęcia tu edukacji, czy to normalne ? - zapytałem, krzyżując ręce na piersi. Chłopak chcąc na mnie spojrzeć uderzył głową o jedną z półek, przez co  książki z góry zachwiały się i gdyby nie moja szybka interwencja zostałby przygnieciony przez kilka tomów encyklopedii.
- Niezły refleks wilczku - zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu. Zszokowany patrzyłem na niego, nie wiedząc co powiedzieć.
-S-słucham ? - wyjąkałem.
- No przecież jesteś kapitanem szkolnej drużyny koszykówki, prawda ? - zapytał z uniesionymi brwiami, a ze mnie zeszło całe powietrze. - Tu masz tę książkę, mam nadzieję że się przyda. Muszę już lecieć, do zobaczenia ! - krzyknął na odchodne i zniknął mi z pola widzenia. Gdy już odzyskałem panowanie nad nogami, ignorując dzwonek na lekcje, zaszyłem się na samym końcu biblioteki otworzyłem książkę. Czekała mnie całkiem spora lektura.


Przeczytane ? :)
ZOSTAW KOMENTARZ ♥

sobota, 5 września 2015

Wild Teens #1

Witam was wszystkich.
Jeśli ktokolwiek tu jeszcze zagląda. Chciałabym wam przedstawić nowe opowiadanie, mojego autorstwa. Mam nadzieję, że wam się spodoba i proszę o komentarze z opinią, ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne a chciałabym wiedzieć czy mam kontynuować to opowiadanie :)
A teraz zapraszam do czytania :



Spacerowałem ze swoim przyjacielem po jednej z Seoulskich ulic, całkowicie ignorując jego bełkotanie na temat cudownej dziewczyny którą niedawno poznał. Może wykazałbym chociaż cień zainteresowania, gdyby nie to że co tydzień poznawał kolejną i o dziwo jeszcze lepszą od poprzedniej dziewczynę która podbiła jego serce i na pewno będzie tą jedyną. Tak.. nowa chwilowa miłość Jin'a była, o ile się nie mylę numerem 24, na jego liście. Oczywiście on nie wiedział iż ja skrupulatnie liczę każdą jego wybrankę życia. Prawdę mówiąc Jin nigdy się nie zakochał, doznawał tylko chwilowego uniesienia miłosnego, ale niestety nie potrafił pozostać trwały w swoich uczuciach.
-Jimin, widzisz tego chłopaka ? - podniosłem wzrok, na osobę wskazywaną przez Jin'a mrużąc lekko oczy.
- Nie pokazuj palcem - warknąłem i uderzyłem go w rękę marszcząc brwi. Mój przyjaciel tylko się zaśmiał i usiadł na ławce.
- Jego rodzina przeprowadziła się tu tydzień temu z Nowego Jorku, kupili ten opuszczony dom obok mojego  - Jin wyciągnął telefon, zapewne oczekując jakiejś wiadomości od swojej dziewczyny.
- Tę nawiedzoną ruderę ? - zapytałem, chyba zbyt głośno bo parę starszych osób gniewnie na mnie spojrzało.
-Tak, znaczy wyremontowali ją i nie wygląda już tak źle jak wcześniej- odpowiedział szybko i schował telefon lekko zawiedziony. Czyżby Jin naprawdę się zakochał ?
- Jestem ciekawy dlaczego wybrali akurat ten dom.. zazwyczaj tylko osoby takie jak my spędzały tam czas.. - mruknąłem. Spojrzałem jeszcze raz na nowego chłopaka i podrapałem się po głowie. - Jin.. wiesz, że to już niedługo, prawda ? - mój przyjaciel tylko pokiwał głową i ruszyliśmy w głąb miasta prosto do domu mojego szefa.
Cho Siwon należał do osób bardzo skrytych, odzywał się tylko wtedy gdy czuł taką potrzebę i ukrywał bardzo ważną tajemnicę, przy której większość ludzi narobiłaby w spodnie. W przeszłości, kogoś takiego jak on nazywano druidami, lecz w naszych czasach wolimy określenie pasjonata. O czym mówię ? Seoul tylko na pozór wydawał się zwykłym, spokojnym miastem. Mieszkały tu przeróżne istoty, o których słyszeliście tylko w bajkach lub legendach. Siwon kiedyś powiedział mi że na tej części miasta krzyżują się ogromne pokłady magii nadprzyrodzonej, które przyciąga do tego miejsca wiele stworzeń. Na porządku dziennym były tu tajemnicze zniknięcia i morderstwa, lecz ludzie oskarżali o to tajemniczego masowego terrorystę, który tym razem obrał sobie na cel spokojną stolicę Korei Południowej. Żałosne, ale każdy wierzy w to co chce wierzyć. Gdyby nie to, że sam należałem do grupy mitycznych stworzeń, zapewne wyśmiałbym osobę która próbowałaby mnie w to wtajemniczyć.
- Nie ma go..- podniosłem głowę, wyrwany z zamyślenia. Jin stał przy drzwiach Siwona i czekał aż ktoś mu otworzy, na co się nie zapowiadało.
- Ktoś jest na górze i na pewno nie jest to Siwon.. - mruknąłem wpatrując się w postać na piętrze. - Jin, zostań na zewnątrz ja to sprawdzę. - powiedziałem stanowczo i powoli ruszyłem w kierunku drzwi.
- Bohater od siedmiu boleści..- usłyszałem za sobą i cicho prychnąłem pod nosem. Otworzyłem bezszelestnie drzwi  i wsunąłem się do środka, próbując wyłapać jakiś nieznany mi zapach. Im bliżej znajdowałem się schodów tym, trop był silniejszy. Zacisnąłem pięści i wbiegłem po schodach, zastając tylko puste pomieszczenie. Warknąłem, uderzając pięścią o ścianę i wyjrzałem za okno gdzie stał sparaliżowany strachem Jin.
- Widziałeś kto to był ? - zapytałem skacząc z okna i lądując przed nim z gracją. Chłopak pokiwał tylko głową i upadłby na ziemię, gdyby nie mój refleks. Rozejrzałem się dookoła i szybko wniosłem nieprzytomnego przyjaciela do mieszkania Siwona. Wszystko w mieszkaniu, leżało na właściwym miejscu więc na pewno intruz nie był złodziejem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Sugi. Ten jako jedyny, zawsze odbierał telefon, nie ważne o jakiej porze by dzwonił.
- Co jest Jimin ? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Mamy problem, zbierz wszystkich i za piętnaście minut widzimy się w mieszkaniu Siwona.- powiedziałem bez zbędnych słów. Wiedziałem, że Suga zrozumie,  powagę sytuacji i postara się ściągnąć jak najszybciej wszystkich na miejsce spotkania.
- JungKook poszedł coś przekąsić, stawimy się najszybciej jak to będzie możliwe.- odpowiedział i zakończył połączenie. Zaśmiałem się cicho na samo określenie "przekąski". Kook był wampirem i ostatnio przechodził gorszy okres w swoim życiu, Ludzie mogliby to nazwać burzą hormonów, co wcale nie mija się z prawdą. Młode wampiry często poddają się emocjom, przez co rodzą się konflikty i bójki. Nie zapomnę sytuacji, gdzie nie dalej niż trzy dni temu Kook rzucił się na mnie tylko dlatego, że usiadłem na jego miejscu i rozlałem na nie trochę soku. Nie miałem mu tego za złe, ponieważ moje rany bardzo szybko się zagoiły w przeciwieństwie do niego. Aby leczenie u wampira się rozpoczęło, musi on dostarczyć organizmowi odpowiedniej dawki ludzkiej krwi.
- Co ja tu robię ? - wyjąkał Jin, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Zemdlałeś tchórzu.- mruknąłem siadając na krześle przed nim i posyłając mu kpiący uśmiech. Chłopak zmierzył mnie wrogim spojrzeniem i objął kolana ramionami.
- O przepraszam, że jestem tylko nędznym człowiekiem z głupimi wizjami, które i tak do niczego nam się nie przydają a tylko niszczą moje samopoczucie, panie wilkołaku. - warknął, na co ja wybuchnąłem śmiechem. Jin natomiast, był medium chociaż jego zdolności nie były jeszcze wystarczająco rozwinięte i nie potrafił nad nimi panować, czy doszukiwać się w nich tego czego potrzebował. - gdzie jest Siwon ? - zapytał zagryzając wargę.
- Też chciałbym to wiedzieć. Podczas twojej chwilowej słabości, zadzwoniłem po resztę. Przybędą tu najszybciej jak będą mogli. - oznajmiłem.
- To nie była chwilowa słabość. Gdybyś zobaczył co wyskoczyło przez okno chwilę przed tym jak ty wszedłeś do pomieszczenia, też byś zemdlał.. To było straszne.. Miało dwa rzędy kłów i szpony dłuższe od tych twoich.. i te oczy, one nie były ani czerwone ani złote.. tylko czarne jak noc. Jimin, co to za stworzenie ? - spojrzał na mnie przerażony a ja zacisnąłem zęby.
- Czymkolwiek to jest, porwał Siwona i zapłaci za to, prędzej czy później.- warknąłem