sobota, 5 września 2015

Wild Teens #1

Witam was wszystkich.
Jeśli ktokolwiek tu jeszcze zagląda. Chciałabym wam przedstawić nowe opowiadanie, mojego autorstwa. Mam nadzieję, że wam się spodoba i proszę o komentarze z opinią, ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne a chciałabym wiedzieć czy mam kontynuować to opowiadanie :)
A teraz zapraszam do czytania :



Spacerowałem ze swoim przyjacielem po jednej z Seoulskich ulic, całkowicie ignorując jego bełkotanie na temat cudownej dziewczyny którą niedawno poznał. Może wykazałbym chociaż cień zainteresowania, gdyby nie to że co tydzień poznawał kolejną i o dziwo jeszcze lepszą od poprzedniej dziewczynę która podbiła jego serce i na pewno będzie tą jedyną. Tak.. nowa chwilowa miłość Jin'a była, o ile się nie mylę numerem 24, na jego liście. Oczywiście on nie wiedział iż ja skrupulatnie liczę każdą jego wybrankę życia. Prawdę mówiąc Jin nigdy się nie zakochał, doznawał tylko chwilowego uniesienia miłosnego, ale niestety nie potrafił pozostać trwały w swoich uczuciach.
-Jimin, widzisz tego chłopaka ? - podniosłem wzrok, na osobę wskazywaną przez Jin'a mrużąc lekko oczy.
- Nie pokazuj palcem - warknąłem i uderzyłem go w rękę marszcząc brwi. Mój przyjaciel tylko się zaśmiał i usiadł na ławce.
- Jego rodzina przeprowadziła się tu tydzień temu z Nowego Jorku, kupili ten opuszczony dom obok mojego  - Jin wyciągnął telefon, zapewne oczekując jakiejś wiadomości od swojej dziewczyny.
- Tę nawiedzoną ruderę ? - zapytałem, chyba zbyt głośno bo parę starszych osób gniewnie na mnie spojrzało.
-Tak, znaczy wyremontowali ją i nie wygląda już tak źle jak wcześniej- odpowiedział szybko i schował telefon lekko zawiedziony. Czyżby Jin naprawdę się zakochał ?
- Jestem ciekawy dlaczego wybrali akurat ten dom.. zazwyczaj tylko osoby takie jak my spędzały tam czas.. - mruknąłem. Spojrzałem jeszcze raz na nowego chłopaka i podrapałem się po głowie. - Jin.. wiesz, że to już niedługo, prawda ? - mój przyjaciel tylko pokiwał głową i ruszyliśmy w głąb miasta prosto do domu mojego szefa.
Cho Siwon należał do osób bardzo skrytych, odzywał się tylko wtedy gdy czuł taką potrzebę i ukrywał bardzo ważną tajemnicę, przy której większość ludzi narobiłaby w spodnie. W przeszłości, kogoś takiego jak on nazywano druidami, lecz w naszych czasach wolimy określenie pasjonata. O czym mówię ? Seoul tylko na pozór wydawał się zwykłym, spokojnym miastem. Mieszkały tu przeróżne istoty, o których słyszeliście tylko w bajkach lub legendach. Siwon kiedyś powiedział mi że na tej części miasta krzyżują się ogromne pokłady magii nadprzyrodzonej, które przyciąga do tego miejsca wiele stworzeń. Na porządku dziennym były tu tajemnicze zniknięcia i morderstwa, lecz ludzie oskarżali o to tajemniczego masowego terrorystę, który tym razem obrał sobie na cel spokojną stolicę Korei Południowej. Żałosne, ale każdy wierzy w to co chce wierzyć. Gdyby nie to, że sam należałem do grupy mitycznych stworzeń, zapewne wyśmiałbym osobę która próbowałaby mnie w to wtajemniczyć.
- Nie ma go..- podniosłem głowę, wyrwany z zamyślenia. Jin stał przy drzwiach Siwona i czekał aż ktoś mu otworzy, na co się nie zapowiadało.
- Ktoś jest na górze i na pewno nie jest to Siwon.. - mruknąłem wpatrując się w postać na piętrze. - Jin, zostań na zewnątrz ja to sprawdzę. - powiedziałem stanowczo i powoli ruszyłem w kierunku drzwi.
- Bohater od siedmiu boleści..- usłyszałem za sobą i cicho prychnąłem pod nosem. Otworzyłem bezszelestnie drzwi  i wsunąłem się do środka, próbując wyłapać jakiś nieznany mi zapach. Im bliżej znajdowałem się schodów tym, trop był silniejszy. Zacisnąłem pięści i wbiegłem po schodach, zastając tylko puste pomieszczenie. Warknąłem, uderzając pięścią o ścianę i wyjrzałem za okno gdzie stał sparaliżowany strachem Jin.
- Widziałeś kto to był ? - zapytałem skacząc z okna i lądując przed nim z gracją. Chłopak pokiwał tylko głową i upadłby na ziemię, gdyby nie mój refleks. Rozejrzałem się dookoła i szybko wniosłem nieprzytomnego przyjaciela do mieszkania Siwona. Wszystko w mieszkaniu, leżało na właściwym miejscu więc na pewno intruz nie był złodziejem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Sugi. Ten jako jedyny, zawsze odbierał telefon, nie ważne o jakiej porze by dzwonił.
- Co jest Jimin ? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Mamy problem, zbierz wszystkich i za piętnaście minut widzimy się w mieszkaniu Siwona.- powiedziałem bez zbędnych słów. Wiedziałem, że Suga zrozumie,  powagę sytuacji i postara się ściągnąć jak najszybciej wszystkich na miejsce spotkania.
- JungKook poszedł coś przekąsić, stawimy się najszybciej jak to będzie możliwe.- odpowiedział i zakończył połączenie. Zaśmiałem się cicho na samo określenie "przekąski". Kook był wampirem i ostatnio przechodził gorszy okres w swoim życiu, Ludzie mogliby to nazwać burzą hormonów, co wcale nie mija się z prawdą. Młode wampiry często poddają się emocjom, przez co rodzą się konflikty i bójki. Nie zapomnę sytuacji, gdzie nie dalej niż trzy dni temu Kook rzucił się na mnie tylko dlatego, że usiadłem na jego miejscu i rozlałem na nie trochę soku. Nie miałem mu tego za złe, ponieważ moje rany bardzo szybko się zagoiły w przeciwieństwie do niego. Aby leczenie u wampira się rozpoczęło, musi on dostarczyć organizmowi odpowiedniej dawki ludzkiej krwi.
- Co ja tu robię ? - wyjąkał Jin, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Zemdlałeś tchórzu.- mruknąłem siadając na krześle przed nim i posyłając mu kpiący uśmiech. Chłopak zmierzył mnie wrogim spojrzeniem i objął kolana ramionami.
- O przepraszam, że jestem tylko nędznym człowiekiem z głupimi wizjami, które i tak do niczego nam się nie przydają a tylko niszczą moje samopoczucie, panie wilkołaku. - warknął, na co ja wybuchnąłem śmiechem. Jin natomiast, był medium chociaż jego zdolności nie były jeszcze wystarczająco rozwinięte i nie potrafił nad nimi panować, czy doszukiwać się w nich tego czego potrzebował. - gdzie jest Siwon ? - zapytał zagryzając wargę.
- Też chciałbym to wiedzieć. Podczas twojej chwilowej słabości, zadzwoniłem po resztę. Przybędą tu najszybciej jak będą mogli. - oznajmiłem.
- To nie była chwilowa słabość. Gdybyś zobaczył co wyskoczyło przez okno chwilę przed tym jak ty wszedłeś do pomieszczenia, też byś zemdlał.. To było straszne.. Miało dwa rzędy kłów i szpony dłuższe od tych twoich.. i te oczy, one nie były ani czerwone ani złote.. tylko czarne jak noc. Jimin, co to za stworzenie ? - spojrzał na mnie przerażony a ja zacisnąłem zęby.
- Czymkolwiek to jest, porwał Siwona i zapłaci za to, prędzej czy później.- warknąłem

3 komentarze:

  1. Woah!! Jestem bardzo bardzo przeszczęśliwa, że znalazłam Twojego bloga. Nie dość, że uwielniam SHINee to BTS kocham tak samo. A połączenie fantasy, swoją drogą jest to najlepszy gatunek pisarski jaki kiedykolwiek został wymyślony, i BTS jest tym co zawsze chciałam przeczytać! ❤
    I muszę powiedzieć, że jak na pierwszy rozdział, zapowiada się bardzo dobrze.
    Jimin jako wilkołak, Kookie jako wampir i Jin z wizjami. Teraz będę się zastanawiac kim jest reszta chłopców. I kim jest ten ktoś, kto porwał Siwona.
    Czekam na kolejny rozdział, weny życze i wszystkiego innego, ci tylko sobie zażyczysz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, juz mi sie podoba :D czekam niecierpliwie na następny rozdział. Życzę weny i czasu do pisania ;) zapowiada się bardzo ciekawie. Cieszę sie, ze tu natrafiłam ;)

    OdpowiedzUsuń