Hejka :) Napisałam ten rozdział już dawno dawno temu, ale nie miałam jak go dodać bo internet wyzionął ducha i dopiero teraz dodam go od przyjaciółki.
Dziękuję za krzepiące słowa to one pozwoliły mi napisać ten rozdział. Muszę przyznać że początek jest trochę nudy i źle napisany ale późniejsza akcja bardziej mi się podoba i mam nadzieję iż wam też przypadnie do gustu :)
Proszę o komentarze z waszą oceną :*
Życzę miłego czytania.
- Musisz to zrobić tak, aby energia skumulowała się w twoich dłoniach a reszta to kwestia gestykulacji. - powiedział Choi , pokazując mi jak to mam zrobić. Tak jak powiedział wczoraj, od razu po kolacji zabrał mnie w miejsce oddalone od szkoły. Chłopak najwyraźniej miał boską cierpliwość ponieważ nadal ze spokojem mówił mi co robiłem źle.
- Skoncentruj się - mruknął mi do ucha. Nawet nie wiedziałem kiedy brunet znalazł się za mną, złapał moje dłonie i machnął nimi w górę, a nad naszymi głowami zerwała się prawdziwa wichura. Gdy dotknął mojej skóry, momentalnie przeszedł mnie dreszcz, taki jak na stołówce, lecz nic się nie stało.
- Udało się ! - krzyknąłem, rzucając się chłopakowi na szyję. Jakąś chwilę zajęło mi zrozumienie jak to musiało wyglądać, więc szybko się od niego odsunąłem i skołowany czekałem aż się odezwie. Minho tylko uśmiechnął się do mnie i potargał mi włosy.
- Bardzo dobrze, teraz spróbuj sam. Pokarz mi jaką mocą dysponujesz. - poradził siadając na ziemi i czekając aż zabiorę się do roboty. Czułem się dość niekomfortowo będąc w centrum uwagi. Zamknąłem oczy i zacisnąłem pięści. Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się wszystkie momenty, kiedy starsi i bardziej masywni uczniowie szkoły, do której uczęszczałem jeszcze nie tak dawno, gnębili mnie na każdym kroku. Przez te wspomnienia ogarnęła mnie złość, odruchowo machnąłem rękoma co wywołało prawdziwe tornado. Przerażony i zszokowany Choi poderwał się z ziemi, podbiegając szybko do mnie. Z szeroko otwartą buzią przyglądał się temu zjawisku. Gdy trąba powietrzna zaczęła zmierzać w kierunku szkoły zacząłem nerwowo trajkotać.
- STOP !!! - wrzasnąłem, na co tornado zmalało, a po chwili nastała cisza. Nie przypuszczałem, że tak łatwo przyjdzie mi zapanować nad tym żywiołem.
- Taemin, wiesz czego ty w tej chwili dokonałeś ? - zapytał, lecz widząc moją zdezorientowaną minę, tylko głośno westchnął. - zapanowałeś nad wiatrem za pomocą głosu ! Jeszcze nikt w całej historii, tego nie potrafił. Skoro mogłeś to przerwać, to może spróbujesz też wywołać. Spróbuj z ogniem. - powiedział podekscytowany.
Zaraz, zaraz czy on chciał żebym eksperymentował z ogniem w lesie ? Czy on zwariował ?! Rozejrzałem się w okół siebie i nie myśląc nad tym długo puściłem się biegiem w kierunku szkoły.
Nie odwróciłem się nawet, żeby sprawdzić czy Choi nie podąża za mną. Dopadłem drzwi wejściowych i skierowałem się na dach budynku. Zdziwiłem się trochę ponieważ wejście nie było w żaden sposób zabezpieczone. Usiadłem obok jakiejś wysokiej kolumny pogrążając się we własnych myślach. Minho był niepoważny każąc mi wywoływać ogień w lesie, przecież mogłem wznieść pożar.
- Hej, mały co ty tu robisz ? - zapytał ktoś wyłaniając się z ciemności. Chłopak miał platynowe włosy i był bardzo dobrze zbudowany. Gdy zorientował się, że go widzę zszokowany zbliżył się o kilka kroków, zmniejszając odległość pomiędzy nami.
- Ty mnie słyszysz ? - zapytał, ponownie się do mnie zbliżając i siadając obok.
- Siedzisz obok mnie, więc jak mogę cię nie słyszeć ? - powiedziałem zakładając kaptur na głowę.
- Żadna osoba, która tutaj przyszła nigdy mnie nie widziała a co dopiero słyszała. - oznajmił smutno na mnie patrząc. Nie za bardzo rozumiałem co miał na myśli, mówiąc takie rzeczy.
- Umarłem jakieś pięćdziesiąt lat temu. Zostałem wypalony przez swój własny żywioł i od tamtego czasu nawiedzam tę szkołę... albo nie, złe słowo. Jestem jej elementem. - powiedział, podczas kiedy ja patrzyłem na niego jak na idiotę. No ba ! Jeszcze potrafię widzieć duchy ? Super, wręcz świetnie, tego mi jeszcze do szczęścia brakowało.
- Udowodnij to - warknąłem, mrużąc podejrzliwie powieki. Duchopodobne coś wstało i podeszło do krawędzi dachu i najnormalniej w świecie skoczyło w dół a ja jak taki ostatni głupek stałem w tym samym miejscu z otwartą buzią.
ON naprawdę to zrobił ! Skoczył z budynku, który miał pięć pieter. Już chciałem uciekać z miejsca zdarzenia, gdy po chwili drzwi się otworzyły.
- Teraz mi wierzysz ? - zapytał, rozkładając ramiona i pokazując iż nic się nie stało. Od nadmiaru stresu zamknąłem oczy i po prostu zemdlałem, a czarna otchłań pochłaniała mnie coraz bardziej.
- Doktorze, dlaczego on jeszcze się nie budzi ? - zapytał czyjś załamany głos. Na sam dźwięk moje serce zabiło mocniej. Mimo tego iż słyszałem wszystko co się w okół mnie działo, nie potrafiłem otworzyć oczu. Pozostało mi tylko korzystać z jednego ze swoich zmysłów.
- Taemin słyszysz mnie ? Czy on mnie słyszy ? - zwrócił się do doktora łapiąc moją dłoń.
- Nie jestem pewny, bardzo możliwe - odpowiedział notując coś, głośno kreśląc długopisem.
- Co mu się stało ? - zadał kolejne pytanie, kurczowo trzymając moją dłoń, tak jakby to była jego ostatnia deska ratunku. W sumie nie wiedziałem nic, jak długo już tak leżę i kto mnie znalazł gdy zemdlałem na dachu.
- Zdarza się, że osoby które są bardzo zestresowane, odłączają się od realnego świata i próbują zregenerować się na własną rękę. Czasami mózg wyłącza się na dłużej i nie mamy na to żadnego wpływu.- wytłumaczył i opuścił pomieszczenie.
- Minee, przepraszam że tak na ciebie naciskałem. Teraz wiem jaki ciężar spoczywa na twoich barkach. Obudź się, nie mogę patrzeć na to że leżysz taki bezbronny a ja nie mogę nic z tym zrobić - wyznał łamiącym się głosem. Na jego słowa moje serce zamarło. Co zmieniło się w naszych relacjach przez ten czas ? Miałem ochotę zagryźć dolną wargę, lecz nadal nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Mentalnie wywróciłem oczami, pierwszy raz w życiu czułem się taki bezradny.
- Dzwonił Kai, powiedziałem mu że wyjechałeś na kilkudniowe wykłady. On też się strasznie martwi.- kontynuował swoją wypowiedź. O nie, Jogin... Całkowicie zapomniałem o tym, że miałem do niego zadzwonić. Martwił się, czułem się źle ponieważ zawracałem mu głowę swoją osobą. Tak bardzo chciałem się wybudzić i pozałatwiać wszystkie sprawy, lecz mój umysł i ciało mi na to nie pozwalały. Chciałem dać mu jakiś znak, że go słyszę ale nim zdążyłem cokolwiek wymyślić, ponownie pochłonęła mnie ciemność i znowu spadłem w piekielną otchłań.
- Minho idź odpocząć. Siedzisz tu od czterech dni. Musisz odpocząć ja i JinKi posiedzimy przy nim w tym czasie. - powiedział ktoś z troską. Chwilę zajęło mi rozpoznanie ów głosu. To był Key, a z nim Onew... oni też się martwili.
- Nie, chcę być przy nim gdy się obudzi.- oznajmił stanowczo, na co moje serce znowu zabiło mocniej. Dlaczego tak bardzo zależało mu na tym aby przy mnie trwać ? Mentalnie zmarszczyłem brwi, miałem serdecznie dosyć tego bezowocnego leżenia. Miałem dużo spraw do załatwienia, które nie mogły czekać.
- Choi idź odpocząć dam sobie radę.- wymruczałem ledwo dosłyszalnym głosem. Wszystkie twarze skierowały się w moją stronę a w oczach Minho dostrzegłem łzy. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie mocno, czego się w ogóle nie spodziewałem. Z trudem odwzajemniłem uścisk i posłałem mu słaby uśmiech.
- Boże Taemin, nareszcie do nas wróciłeś.- powiedział delikatnie głaszcząc moją dłoń. Nie wiem dlaczego, ale ten gest wydał mi się bardzo intymny. Zarumieniłem się lekko i zamknąłem oczy.
- Możecie nas zostawić na chwilę samych ? - poprosił brunet a reszta pokiwała głową i wyszła. Spojrzał na mnie z powagą, nadal pocierając moją dłoń.
- Chciałbym cię przeprosić...- zaczął lecz przerwał słysząc moje westchnienie.
- Minho.. posłuchaj mnie teraz uważnie. To nie twoja wina, nie możesz się obwiniać. Jak mogłeś opuszczać zajęcia i trwać przy mnie, gdy byłem nieprzytomny ?- powiedziałem na jednym wdechu, kręcąc głową.
- Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem, albo nie chciałem od ciebie odchodzić. Moje miejsce zawsze będzie przy tobie.- odpowiedział nieco zbity z tropu a ja znowu miałem to dziwne uczucie w sercu. Musiałem jak najszybciej porozmawiać z Kibumem, działo się ze mną coś niedobrego. Nigdy wcześniej nie doznałem takiego uczucia. Uśmiechnąłem się do chłopaka, oparłem głowę na miękkich poduszkach, przymykając oczy.
- Minho, obiecaj mi coś - powiedziałem sennym głosem. Chłopak podniósł głowę zaskoczony moją prośbą.
- Obiecaj mi, że gdy tylko wyjdę ze skrzydła szpitalnego, wrócimy do dalszych treningów. - poprosiłem. Brunet głośno westchnął i pokiwał przecząco głową.
- Minee, rozmawiałem z lekarzem. Przez najbliższy tydzień powinieneś odpoczywać. Była szansa, że mogłeś się nigdy nie wybudzić. dlatego nie tym razem do takiej sytuacji- powiedział nerwowo i potargał mi włosy, które i tak były w nieładzie.
- Nie będę cię już zagadywać, musisz odpoczywać.- uśmiechnął się ciepło i usiadł na krześle obok łóżka, ponownie chwytając moją dłoń. Zarumieniłem się na ten gest i odpowiedziałem nieśmiałym uśmiechem.
- Dziękuję ci Choi. za to wszystko co dla mnie robisz- wyszeptałem po czym mocno go przytuliłem zasypiając w jego ramionach. Pierwszy raz, od jakiegoś czasu zasnąłem ze świadomością iż jestem bezpieczny.
Taaaaaaaak!!!!!!!!!!!!!!!!!! W końcu coś dodałaś !!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wciągający i świetnie napisany.
życzę weny na następne rozdziały
Hwaiting!!
Yay ! jest i nowy rozdział !! No, myślałam że się nie doczekam , a jednak jest.
OdpowiedzUsuńZnowu jest ciekawie , znowu jest ciekawie napisane i znowu jestem na Tak.
Hwaiting (^3^)
Jest~! Nowy rozdział! Dziękuję xD. Już się bałam że nie dodasz :P. Świetny rozdział, to opo jest bardzo wciagajace, więc go nie zawieszaj :3
OdpowiedzUsuńHwaiting~!
Końcówka była kochana. <3 Minho w końcu zaczyna być opiekuńczy i zatroszczy się o swojego Minniego. Już widać, że będą idealną parą, ale oczywiście tak szybko sami nie dojdą do takiego wniosku. Są zbyt ślepi by zauważać oczywistości. :P
OdpowiedzUsuńOstatni fragment mi się najbardziej podobał. Zasypianie w objęciach ukochanego (przyszłego) i to uczucie bezpieczeństwa. *.* Brzmi po prostu pięknie.
Hwighting i dużo weny~~
Taaaak <3 Dzięki Ci pani że dodałaś ten rozdział kurde to opowiadanie jest tak boskie, że po prostu brak słów xD Ten duch to penie Jonghyun, prawda? :D a reszta też go bd widzieć? Hmmm? Bo mimo że jest tutaj OnKey to może jakieś JongKey co tego <3 ale i bez nich wytrzymam najważniejsze że 2Min tu jest <3 I jeszcze jedno skoro (zakładam, że) Jonghyun jest duchem od 50 lat to pomoże jakoś Taesiowi prawda. Nie wiem jak ale jakoś więc czekam na następną notkę, bo pewnie bd meega ciekawa :3
OdpowiedzUsuńWeny!
//Hyiori
Trochę popieprzyło mi się z interpunkcją, gomen >/////<
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńkurcze.... nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę, że dodałaś nowy rozdział... jest fantastyczny..... Taemin powoli opanowuje swoje moce.... dość interesujące to spotkanie na tym dachu, no i w zasadzie czyżby się przemęczył za nadto, że wpadł w śpiączkę, czy to coś było związane z tym duchem....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia